Amerykańskie rozliczenia kombatanckie.
Z grubsza to samo, co w zeszłorocznej „Furii”.
Rok 1944, linia Zygfryda.
Steve McQueen (z brodą). Żołnierz mężny, choć niezdyscyplinowany. Taki James Dean na froncie.
James Coburn (w okularach!).
Polak, przygłup, łajdus i pijak, ale jak przychodzi do walki, pcha się na pierwszą linię.
Polszczyznę tak kaleczą, jak by w Stanach nie było Polaków, którzy bym mogli podłożyć głos.
Kilkuosobowa drużyna zostawiona skutkiem przegrupowania naprzeciw powaznych sił niemieckich.
Przekalibrowują gazika, żeby warczał jak czołg.
Niemcy założyli podsłuch, oni to odkrywają i markują odstraszające rozmowy z dowództwem.
MacQueen rzuca się na otwór strzelniczy bunkra.
Piekło jest dla bohaterów / Hell Is For Heroes, reż. Don Siegel 1962