Pat Metheny „Orchestrion” (2010). To się ładnie nazywa crossover jazz, bo wszystkiego jest po trochu. Zgodnie z tytułem: cała orkiestra. Tworzy tło dla zwyczajowej, subtelnej gitary Metheny’ego. Jak się ta gitara zejdzie z perkusyjnym talerzem, to zaraz powstaje deszczyk, bo nuty gitarzysty gęste jak kropelki. Kapią rzęsiście. I tak przez cały krążek.: