Na blogu zamieściłem – za radą webmastera – filmik z drobnego wywiadu dla lokalnej telewizji w Świnoujściu. Bo jak ten wywiad zobaczyłem, nabrałem przekonania, że taka niefrasobliwa rozmówka, na szybko, w przejściu, z zaskoczenia pokazuje, jak człowiek naprawdę wygląda, gada, robi miny. Może to nie za piękne, może chaotyczne, może bełkot. Trudno – mądrzejsi, piękniejsi, bardziej uporządkowani już raczej nie będziemy. A przeciwnie…
Nasz samochód, eksploatowany od kilku lat bez litości i dużo ponad jego statutowe przeznaczenie, zaczął kwękać na trasie Świnoujście-Poznań. Był samochodzikiem kupionym na chybcika, z założeniem że pięć przecznic do pracy i z powrotem. Ale się nie psuł, więc parę razy objechał Europę, o Polsce nie wspominając. Więc jak tylko zjechaliśmy z A2, natychmiast pojechaliśmy do salonu, wybraliśmy nowe autko, zawarli umowę wstępną i jutro ciąg dalszy procesu kupowania, ubezpieczania, rejestrowania itd. A nasz citroenik C3, który nigdy nas nie rozpieszczał, ale też nigdy właściwie nas nie zawiódł, będzie miał ciepły kącik w naszych wspomnieniach.
Strony rodzinne znowu w mediach ogólnopolskich. Na moście w Jarosławiu wyroiły się jętki jednodniówki. Droga wygląda jak pod śniegiem, a jeździ się po niej jak po lodzie. Przypominam: Jarosław – tu może się zdarzyć wszystko. A swoją drogą ciekaw jestem, co taka jętka miałaby do powiedzenia o Jarosławiu. Wszak na poznanie miasta ma tylko jeden dzień. Czyli – całe życie.
Posłanka Lichocka dała czadu w kwestii prezesa (terminalnego) Kurskiego i na prawicy bardzo się to nie spodobało: „(…) Lichocka jest kłótliwa, deskę z kiblem by skłóciła (…)”
Red. A. Niczyperowicz (Głos Wielkopolski): „Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, toż to nie piwo”.
W „Kiepskich” dał się zauważyć radziecki profesor od kwestii alkoholowych: Iwan Niczyporóg Jebiewdenko.
Panie Wiesławie, niech Pan uszczknie rąbek tajemnicy jakie to auto?
Bo my już tu z mężem licytujemy się, jaka to będzie marka:))?
Moje wstępne oczekiwania były sprecyzowane: seat leon, coupe, silnik 1,4, klimatyzacja. Reszta obojętna. Na stronie internetowej poznańskiego seata było, że taki model można sobie „wybrać”. W salonie okazało się jednak, że na skonfigurowanie takiego (prostego przecież) modelu i sprowadzenie go do kraju trzeba będzie poczekać. Może miesiąc, a może znacznie dłużej. Ale tak się cudownie złożyło, że na sprzedaż od ręki był seat ibiza style z silnikiem 1,3, klimą i bajerami. Chcieliśmy częściowo za gotówkę, a resztę na kredyt. Ale pan sprzedawca przekonał nas, żeby brać wszystko na kredyt, bo to się podobno bardziej opłaca. Nic z tego nie zrozumiałem, ale skoro tak, no, to lu!
Jako dziecko PRL-u nie jestem przyzwyczajony do samochodowych luksusów. Samochodów miałem w sumie może z 20..? Inna sprawa, że lata lecą, a my rok w rok przejeżdżamy nie mniej niż 70 tys. od stycznia do grudnia. Poza tym – nie jesteśmy majętni (to znaczy: ja byłem, ale w poprzednim życiu i niewiele już pamiętam…). I jeszcze: chodzi o to, by kupić samochód na nasze potrzeby i ani na chwilę nie rezygnować z naszego stylu życia. A on polega m.in. na tym, by – jak każdy kulturalny człowiek – w każdym możliwym momencie być w podróży. W szerszym senie – w drodze. To bardzo miłe, że gdzieś czeka na nas hotel, tam jest Wi-Fi, można coś napisać zanim człowiek zaśnie…
Więc: generalnie chodzi o to, by ciągle być w ruchu. W każdym sensie. Samochód to tylko jeden z czynników.
Padła koncepcja, żeby się do nowego wozu przyzwyczaić jadąc bezpiecznie, czyli autostradą. Więc może skoczymy na jakiś teatr czy koncert do Zielonej Góry. A na dłuższą rajzę do mojego Jarosławia, bo teraz od Wrocławia można już non stop autostradą.
Cóż, ja, stawiałam na francuską elegancję, mąż – na dalekowschodnią niezawodność, a Pan wybrał hiszpański temperament. Ole!
Seat to – jak wiadomo – Grupa Volkswagena. Obawiam się tylko, że będzie tam więcej hiszpańskiego temperamentu niż niemieckiej jakości.
A citroen C3, mimo iż francuski, wcale nie jest elegancki. Citroen C3 to po prostu citroen C3.
Ale „cytrynka” klasa sama w sobie od lat.