Przejście graniczne między Czarnogórą i Albanią posiada ten jeden w swoim rodzaju klimat. Chłopczyk, który prosi o wsparcie, mówi: „Danke!” Czyżby słowo „Dziękuję!” było na tym przejściu bezużyteczne? I polonez – jedno z setek starych polskich aut, które mijaliśmy od polskiej granicy. Wszystkie ciągną na zlot do Albanii.:
W Tiranie nasz (nowy!) GPS zgłupiał. Zupełnie nie rozpoznawał miasta. Nawet nas to nie zmartwiło. Zjechaliśmy w rezultacie miasto po przekątnej. Zatrzymaliśmy się na przykładowym skrzyżowaniu.:
Dzielnica handlowa zza kierownicy.:
I obrazek uliczny.:
Wieczorem Czarnogóra i miasteczko Ulcnj, pod którym mamy hotel.:
W patio naszego hotelu „włączyli” sufit. Nasza branża hotelarska musi się jeszcze wiele nauczyć.:
Ciekawe czy Radio Tirana znowu nadaje, jak ten nasz, no ten jeden agent.
My pojechaliśmy sprawdzić, czy jesteśmy przed Albanią, czy za Albanią. Wychodzi, że pół na pół…