Odebrałem Dorotę z galerii Malta (promocje!!!). Nawet parkingu nie zdążyłem pstryknąć. Pupsko boli od tego wysiadywania. Niestety, na stojąco pisać się nie da.
Prezes Kaczyński nawiedził Wielkopolskę. Tak nawiasem: ten czasownik „nawiedził” stosuje się, zauważyłem, zasadniczo w dwóch sytuacjach: „huragan nawiedził” i „ojciec święty nawiedził”.
Dał się sfotografować z krówkami i świnkami. Przypomniało mi się. Jak Wielkopolskę nawiedził słynny krzewiciel kukurydzy Nikita Chruszczow, też stanął przed obiektywem w towarzystwie warchlaków. Zdjęcie w gazecie podpisano: „Tow. Chruszczow, pierwszy z prawej.” Co się potem działo?!
Na prawicowym portalu Polityce.pl obszerny tekst pt. „Czas na operę o Lechu Kaczyńskim.”
Wokół gender przycichło. Może dlatego, że pani prof. Pawłowicz wprowadziła tematyczny płodozmian? Na jednym ze spotkań: „ – Zło importujemy także ze Stanów Zjednoczonych, którymi rządzi >>lewacki Murzyn islamista<<. – Ale przecież on jest wybrany przez obywateli – odzywa się głos z sali. – To muzułmanin, który ma w duszy zło. Co z tego, że naród go wybrał? Ale nie Polski. – ripostuje.” No tak, jak Obamy nie wybrał na prezydenta naród polski, to on nie ma żadnej legitymacji do rządzenia w Stanach. To oczywiste.
W tramwaju. Kanar wyhaczył dwóch młodzieńców podpitych na wesoło, za to bez biletów. Wypisuje mandat, ale niepewną ręką, bo tramwaj szarpie. „- Ty, nie pij tyle, bo ci się ręce trzęsą!” – krzyczy pijaczek do kontrolera. Cały tramwaj solidarnie – w śmiech.
„32-latek z blisko 8,6 promilami w organizmie leżał przy wejściu do jednej z bram w centrum Wrocławia. Znaleźli go funkcjonariusze straży miejskiej i przewieźli na izbę wytrzeźwień. Badanie alkomatem ich zaskoczyło, a mężczyzna został natychmiast przewieziony do szpitala na oddział zatruć. Trzeźwieje. Przypomnijmy, że według ekspertów śmiertelna dawka dla człowieka wynosi około 4 promili” – podaje taki ekspert na portalu internetowym. I jak tu wierzyć medycynie?
Ksiądz Małkowski odprawiał egzorcyzmy przed Pałacem Prezydenckim i już senator Libicki z PO ogłasza, że „należałoby zrobić porządek z księdzem Małkowskim.” Pomijam już stylistykę, bo co to w Polsce znaczy: „zrobić z kimś porządek”? Polszczyzna stawia senatorowi bardzo silny opór.
Ale jest kwestia fundamentalna: dlaczego niby ksiądz Małkowski nie miałby się pojawiać w najmniej oczekiwanych okolicznościach i dokonywać egzorcyzmów? W imię czego? Jest zebranie kółka filatelistycznego – wpada ksiądz Małkowski i dawaj egzorcyzmować. Morsy kąpią się w styczniu w Bałtyku – dawaj z kropidłem. Orkiestra strażacka zebrała się w remizie na próbę – jest i ksiądz Małkowski! Dlaczego nasze nieskończenie smutne życie odzierać z odrobiny zaskoczenia, świeżości, uroku?