Na polach i w lasach jakoś tak zwyczajnie. Kolorowo:
I mgliście:
Na horyzoncie sarenki. Te same co zwykle. Z lewej Baśka, z prawej Maryśka:
Zdjęcia trzaskam najczęściej bezmyślnie. Stoi sobie drzewo – to ja pstryk: drzewo. Stoi sobie kościół – to ja pstryk: kościół. Nuda, że wyć się chce. Aż tu zupełnym przypadkiem trafiłem na stare zdjęcie, które mnie zaskoczyło. Nie wiem, kiedy zrobiłem to zdjęcie, nie wiem, gdzie je zrobiłem. Nie wiem, kto jest na tym zdjęciu. Nie wiem, dokąd zmierza i po co. I to właśnie jest jego siła!:
Szykuje się beatyfikacja księdza Piotra Skargi – w przeszło 400 lat po śmierci tego świątobliwego kaznodziei. Dlaczego właśnie teraz ks. Skarga ma się okazać świętym bardziej niż kiedykolwiek? Ano, poza wszystkim ten wybitny kaznodzieja był wielkim przeciwnikiem reformacji, którą zwalczał na każdym kroku. Także tzw. Konfederację Warszawską z 1573 roku, która miała zagwarantować równość wyznania w ówczesnej Polsce. Kościół Katolicki miał mieć te same prawa i przywileje co protestanci, Tatarzy, Ormianie, Żydzi itd. A tego już naprawdę byłoby za wiele. Kościół musiał – jego zdaniem – zachowywać się jak twierdza oblegana ze wszech stron.
Czyż to nie jest odpowiedni święty na nasze czasy?
A przywoływany przeze mnie sługa boży Bernard z Wąbrzeźna czeka na swoje wielkie dni w ciszy i zapomnieniu. Mimo dość szeroko zakrojonej akcji ulotkowej:
A tu konkurencja coraz większa. W tym sezonie – jak Polska długa i szeroka – kolportowany jest św. Charbel:
Niby ten Libańczyk, mnich żyjący w XIX wieku powinien być nam dość obcy, ale jego popularność ma bardzo solidne umocowanie. Autorzy monografii o nim zachwalają: „24 000 uzdrowień i cudów. 4 000 000 pielgrzymów rocznie. Także dzisiaj jego interwencje są niezwykłe, a cuda jedyne w swoim rodzaju, nie mające porównania z cudami innych świętych”. Więc nawet jak Piotr Skarga uciuła to jedno, drugie czy trzecie uzdrowienie, potrzebne w procesie beatyfikacyjnym, to przy Charbelu…
Na jednych z rzekomo profesjonalnych portali poświęconych muzyce poważnej szukam jakiejś biografii. Przypadkiem trafiam na hasło „Chopin”. Już pierwsze zdanie mówi wszystko. O Chopinie i o portalu: „Fryderyk Franciszek Chopin to legenda jeżeli chodzi o muzykę poważną”.
Red. Andrzej Niczyperowicz (Głos Wielkopolski): Kretynów na świecie jest mało, ale są tak sprytnie rozstawieni, że spotyka się ich na każdym kroku.
Maria Czubaszek, Blog niecodzienny, Prószyński i S-ka 2014
W PICIU TRZEBA MIEĆ MIARĘ. ŻEBY NIE WYPIĆ ZA MAŁO.
Nieprzyzwoicie bogata Nicole Richie (adoptowana córka Lionela) powiedziała ostatnio, że gdyby chciała coś dla ducha, kupiłaby zamek. W którym straszy.
Ja na przykład co roku jestem starsza. I tego chyba powinnam się trzymać.
Jak doniósł „Super Express”, „Wrocławscy naukowcy udowodnili: śliczna Małgorzata Foremniak ma idealne nogi”.
No więc dla mnie to ciekawostka. Nie, że Foremniak ma idealne nogi. Tylko że naukowcy znaleźli na to dowód. Jak tak dalej pójdzie, udowodnią jeszcze, że jest świetną aktorką.
RZECZ W TYM, ŻE KIEDYŚ MĘŻCZYŹNI WOLELI BLONDYNKI, A TERAZ WOLĄ BLONDYNÓW.
SORRY, ALE NAWET ZYGMUNT FREUD MÓWIŁ, ŻE „CYGARO CZASEM ZNACZY TYLKO CYGARO”.
… jak twierdził (cytowany już przeze mnie kilkakrotnie) Stanisław J. Lec, „I z marzeń można zrobić konfitury. Trzeba tylko dodać owoce i cukier”.
JEŚLI WIERZYĆ WYNIKOM BADAŃ NA TEMAT SEKSUALNOŚCI, 80% POLAKÓW MIEWA SNY EROTYCZNE.
KOBIETOM ŚNIĄ SIĘ NAJCZĘŚCIEJ MĘŻCZYŹNI TYPU MACHO, NAJPIERW W MUNDURZE STRAŻAKA LUB POLICJANTA, PÓŹNIEJ BEZ, NATOMIAST PANOM − FIGLARNE PIELĘGNIARKI. KTÓRE NIE ODCHODZĄ OD ŁÓŻEK, A WPROST PRZECIWNIE
– Czytała pani?! − spytała, oczywiście od progu, oczywiście córka mojej sąsiadki. − Beata Kozidrak zarobi w te wakacje trzy miliony!
– Cierpieć za miliony − przypomniałam − to u nas nic nowego.
Jedni, żeby dowiedzieć się, co mówią gwiazdy, czytają horoskopy. Inni − kolorowe pisma.
Brooke Shields na przykład twierdzi z przekonaniem, że „palenie zabija. A kiedy jesteś zabity, tracisz bardzo ważną część swego życia”.
… „małżeństwa homoseksualne − jak powiedział ostatnio Arnold Schwarzenegger − powinny być zawierane między kobietą a mężczyzną”. Myślę, że to by się przyjęło nawet u nas.
Bardziej kontrowersyjna wydaje się wypowiedź Mariah Carey: „Kiedy oglądam w telewizji te biedne dzieci, głodujące na całym świecie, nie mogę powstrzymać łez. Też chciałabym być taka chuda, ale bez tych wszystkich much, śmierci i temu podobnych”.
Czytała pani?! − Córka mojej sąsiadki była wyraźnie wzruszona. − „Tomasza Kammela nachodzi czasem tęsknota za prostym, nieskomplikowanym życiem”.
– A widzisz! − ucieszyłam się. – Teraz rozumiem, dlaczego tak zabiegał o powrót do telewizji!
Ahmad Jamal „Quiet Time” (2006). Trio w tradycyjnym zestawie instrumentów. W jego pianistyce słychać echa sztuki Arta Tatuma. Ale też sporo swingu, choć nigdy nie pozwala sobie na uprawianie powierzchownego pulsowania. Taki rytm to raczej okazja do improwizacji, choć zawsze pozostają one zdyscyplinowane, zgodne z metrum, z rama stylistyczną. Jak chwyci motyw, to eksploatuje go obsesyjnie, np. „Flight To Russia”. To się nazywa, że gra dla „crossover audience”. Ciągle gra i nagrywa, a 85 lat na karku:
Avishai Cohen „Almah” (2014). Izraelczyk, który najpierw grał na pianinie, potem przerzucił się na elektryczną wiolonczelę. Tutaj też sunie na wiolonczeli. Gdyby nie dyskretny takt perkusji trudno by w tym rozeznać jazz. Płyta brzmi jak seria miniatur orkiestrowych. Smyczki, obój, rożek angielski. Bardzo miłe pogranicze: