Kolejny powrót do mitycznego „niegdyś”.
Kantor miesza się ze swoimi aktorami.
Żywioł tańca i ruchu.
Autocytaty, autokomentarze.
„- Przyjdą do tej knajpy jak na sąd ostateczny…”
Knajpiarz, ksiądz, posługaczka, pijak-mówca pogrzebowy.
Odgłos cieknącego kraju. Pospolitość i monotonia.
Tłum z walizkami, ludzie w drodze, w nieustannej podróży.
Żydzi w chałatach, mówią w jidysz.
„ – Artysta musi być zawsze na dnie…”
Reminiscencja. Dwóch kardynałów tańczy tango.
Scherzo h-mol Chopina (to z kolędą). „Harmonia z cicha na trzy czwarte rżnie…”, tango.
Wszystko jak ze snu – wojsko maszeruje i gra na skrzypcach.
Umarła klasa w ławkach.
Odys płynie do Itaki w balii.
Odgrywają te swoje role śmiertelnie poważnie, a przecież to tylko marionetki.
Wychodzi jako ostatni, zamyka za sobą drzwi.
Nigdy tu już nie powrócę, reż. Tadeusz Kantor 1990