Nie zobaczę Genowefy…

Pani prof. Krystyna Pawłowicz komentuje na Polityce.pl wybór Tuska w Brukseli:  „Ucieka od Polski, od jej nienormalnej polskości do unijnej „normalności”, gdzie ślimak jest rybą, marchewka owocem, prosta drabina ma długą instrukcję obsługi, gdzie świnie muszą w chlewni słuchać muzyki, a kurom maluje się pazurki. Gdzie z rana można sobie określić dogodną na dany dzień płeć, jedną z 57 do >>dyspozycji<<, z możliwością wielokrotnej zmiany w międzyczasie.”
Ciekawe, jaką płeć wybierze sobie Tusk? Numer 27, 34, 56? A może „numer dodatkowy”?

To, co kocham. Ks. Rydzyk apeluje gdzie się tylko da o wzmożone ofiary. Nie starcza bowiem na opłaty za obecność TV Trwam na multipleksie. Krajowa Rada długo nie chciała mu tej koncesji przyznać, bo – jej zdaniem – nie umiał wykazać, że da sobie radę z opłacaniem miejsca. On obstawał, że pieniędzy ma dość i zarzucał Radzie, że nie dopuszcza go na multipleks z powodów politycznych. To było podstawą tysięcy marszy protestacyjnych w całej Polsce. Wreszcie Kasy Stefczyka obiecały wyłożyć pieniądze i TV Trwam koncesję otrzymała. Minęło kilka miesięcy i ks. Rydzyk ubolewa, że wierni dają tak mało, iż nawet na koncesję nie starcza, a przecież są i inne opłaty…
Będą nowe marsze.

Poza tym chyba się zapłaczę. Bo wcześniejsze plany nie pozwalają mi być na Dniu Dziękczynienia w Toruniu (bez indyka). A tak się na ten wyjazd cieszyłem! I nie usłyszę tych, na których zależało mi najbardziej: Krystyny Giżowskiej, Krzysztofa Krawczyka, Bogdana Trojanka. A przede wszystkim nie zobaczę na żywo Genowefy Pigwy! Nie do powetowania!

Lato w Poznaniu obfituje w niezliczone atrakcje. Jedną z nich jest „familijna gra terenowa na Jeżycach” pod nazwą „Zagubieni w czasie i przestrzeni.” Poznańskie Jeżyce niekoniecznie wyglądają tak, jak je opisywała Małgorzata Musierowicz. To dzielnica ludzi starych, biednych i, często, uzależnionych. Gromadki ich wystają to tu, to tam, najczęściej po bramach, przed sklepami. Wielu z nich to ludzie „zagubieni w czasie i w przestrzeni” już od rana. Niektórzy są „zagubieni” non stop od kilku lat. Oni grają w tę grę przez całe życie…

Odsłuchane „Przestępstwo”, zbiór opowiadań „adwokackich”, bo raczej nie kryminalnych niemieckiego autora Ferdynanda von Schiracha.
Historie zanotowane przez zawodowego obrońcę i to takiego, którego wzywają, by bronił bezdomnych, obcokrajowców.
Pejzaż ludzkiego nieszczęścia we współczesnych Niemczech. Siostra zabija chorego brata (żeby się nie męczył), bo ojciec obojgu wychował „na chłodno”.
Imigrant zabił dziewczynę, bo ta została utrzymanką, by zarobić na jego długi. On sam – uzależniony od hazardu.
Niemiecki podrzutek świetnie odnalazł się w Etiopii, ale zupełnie niepotrzebnie napadł na bank w Hamburgu.
Bezdomny chciał pomóc ukochanej, prostytutce z zawodu i pociął ciało klienta (deputowanego), który zszedł był, gdy ta robiła mu dobrze.
Itd. itp.:

Koncerty organowe Haendla. Czuje się potęgę organów, choć nie przytłaczają jak u Bacha. A do tego eleganckie smyczki, harfa. Atmosfera odświętności, ale jest to raczej święto dworu niż kościoła. Znowu: odwrotnie niż u Bacha:

Vivaldi na dwoje skrzypiec. Jak by się nie maskował, wszystko brzmi jak ciąg dalszy „Czterech pór roku”. Jak echo. Jak by się to już słyszało. W każdym razie jego skrzypce mają tendencje do świergotu i trylu. Atmosfera ptasiego koncertu w lesie w lipcowy poranek:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *