Nie dla mnie sznur samochodów…

Wiozę, jak co dzień, Dorotę do pracy i tych pięć kilometrów na ukos przez Poznań jest jak lektura jakiegoś porannego kurierka… Co tu się człowiek napatrzy. Dziś na Moście Dworcowym (dwa pasy w tę, trzy w tamtą), ruch jak cholera. A tu trawersem, na ukos bierze tych pięć pasów (plus graniczna barierka) niemłody mężczyzna, u którego ramienia wisi bezwładna kobieta. „Zaniemogło biedactwo”. Mężczyzna silnie utyka, do tego jedno oko ma całkowicie zalepione plastrem, a drugie koszmarnie podsinione. Ale nie baczy na to, nie baczy na sznur samochodów. Podąża ze swoją kobietą ku sobie tylko wiadomym celom… Takie rzeczy tylko w klasycznych westernach.

Na froncie walki z gender dzieje się tyle, że już przestałem to ogarniać. Pani poseł Beata Kempa oświadcza: „- Być może uderzyliśmy w ogromne lobby”. Naturalnie, że za genderem kryje się ogólnoświatowy spisek. Inaczej światły Benedykt XVI nie mówiłby, że gender jest gorszy od komunizmu i faszyzmu. Zwłaszcza o tym faszyzmie powinien co nieco jeszcze pamiętać…
Na kanwie ostatnich wystąpień prezesa Kaczyńskiego odezwał się Internet: „Nie ma żony, kochanki, prawa jazdy, konta w banku, nie wybudował domu, nie posadził drzewa… Czy to w ogóle jest mężczyzna? To gender jakis… „
O ukryty genderyzm oskarżona została prezenterka telewizyjna Monika Richardson, która lekceważąco wypowiedziała się o walce z gender. Nazywa się Richardson, co znaczy „syn Ryszarda”, a podaje się za kobietę. Czysty gender.

Ojczyzna-polszczyzna. W ogólnonarodowej dyskusji, jaka się wywiązała w związku z zajściem w chorzowskim klozecie, głos zabrał superarbiter Michał Wiśniewski. „Przytaczam: „Ja nie przyklaskuję żadnej przemocy ! Ludzie, opanujcie się ! Ta propaganda Agnieszki Szulim powywracała wam łeby ! Zdzira skarży się w swojej telewizji, że została pobita a tak naprawdę została tylko zbluzgana czym sobie słusznie na to zasłużyła. Ja nie jestem fanem Dody ale uważam, że nikt nie ma prawa dręczyć kogoś za pomocą mediów. Potrafi to więcej zniszczyć niż policzek w twarz.” Interesuje mnie nie stanowisko piosenkarza, lecz tylko ostatnie zdanie, które w części już słyszałem. Jak Tym z Bareją w „Misiu” chcieli przybliżyć postać scenarzysty-grafomana i dać próbkę jego stylistyki, to kazali mu wygłosić zdanie: „- To jest policzek w twarz dla całej ekipy”. Policzek w twarz! A w co można dostać policzek? W dupę?

W Jarosławiu nowiną dnia jest informacja o tym, ze pewien piętnastolatek pożyczył od kolegi telefon komórkowy i zamiast grzecznie oddać próbował go sprzedać w komisie. Został przyłapany. I tylko jedna informacja może konkurować z tym doniesieniem. Że mianowicie ze stanu sędziowskiego został wykluczony niejaki Grzegorz T., który prowadził pod Jarosławiem. I wydmuchał 2,5 promila.

Słucham Lennnona sprzed lat zapowiadającego piosenkę wykonywaną przed dworem królewskim: „- Ci na tanich miejscach mogą klaskać. Pozostali niech potrząsają biżuterią.”

Nie od dziś uważam, jako pilny czytelnik, że jednostką nudy mógłby zostać „jeden skubiś”. Jest to wzięte od księdza Ireneusza Skubisia, naczelnego tygodnika „Niedziela”, który gorliwie produkuje tam felietony, a potem nieskończenie monotonnym murmurando czyta je na antenie Radia M. Do zasypiania: godne najwyższego polecenia. Ale pewnie nie ja jeden jestem podobnego zdania. Bo oto czytam najnowsze wynurzenia księdza infułata: „Przyglądam się naszym kierowcom, którzy jeżdżą po parafiach, rozwożąc „Niedzielę”. Okazuje się, że nie wszystkie parafie są zainteresowane tym, żeby tygodnik rzeczywiście dotarł do czytelników. Są księża, którzy podchodzą do tej sprawy w sposób techniczny, nieraz oddają cały pakiet egzemplarzy, który przyjęli do rozprowadzenia. I – jak mówią kierowcy – nie przejmują się tym.” I znowu ta polszczyzna. Bo można napisać „Podchodzą w sposób techniczny”, a można też: „Mają to w dupie”. Sam nie wiem, co brzmi lepiej…

Jeden komentarz do “Nie dla mnie sznur samochodów…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *