Rano w hotelu w Gołdapi Dorota obudziła mnie okrzykiem: „- Wodzu, prowadź na Kowno!” Nie było to takie proste, bo kiedy zobaczyła ołtarze ustrojone przed procesją Bożego Ciała, siłą musiałem ją odciągać od sypania kwiatków. Na przykład w Wiżajnach.:
Z tym, że Wiżajny są znane – jak już pisałem – nie z ołtarzyków, lecz z tego, iż pewien mieszkaniec miał tu do niedawna długoletnie i szczęśliwe pożycie z pewnym cielakiem. Dopóki w romans nie wdali się źli ludzie. Udawaliśmy, że o tym nie słyszeliśmy. Obawialiśmy się, że zaraz ktoś do nas podejdzie, jak tylko obaczy obcą rejestrację, i od razu zacznie nawijać: „- Proszę państwa, z tym cielakiem to było tak…”.
Gdyby na targowisku w Mariampolu choć co trzeci sprzedawca nosił pejsy, wszystko byłoby jak sto lat temu.:
W rzeczonym Kownie na ścianie kościoła przy rynku wzmiankują o poecie imieniem Adomas. Rzekomo polski, choć z Litwy. Pierwszy raz słyszałem o takim.:
Dorota pamiętała z serialu, że Kloss skończył hitlerowską podchorążówkę w Kłajpedzie. Szukaliśmy w mieście jakichkolwiek śladów pobytu J-23. Już straciliśmy nadzieję, gdy nagle -:
W mieście sporo poloniców. Jest na przykład nowoczesny pomnik wzniesiony pewnemu duszpasterzowi gorliwemu zwłaszcza na niwie walki z ideologią gender. Proszę docenić, iż postument stoi w KłajPEDZIE.:
Taurogi to – jak mawiano w poprzednim ustroju – „gorod kontrastow”. Miasto slumsów z największą i najbardziej dumną ekspozycją nazwy na rogatkach. Pamiętamy, jak książę Bogusław gził się tu z Oleńką, gdy Kmicic wysadzał Kolubrynę. A potem: „- Jędruś, ran twoich niegodnam całować…” Baby!:
Obok płynął Niemen. „Szeroko rozciągniony”. Ale dokąd płynął? I po co? Nie udało się ustalić.:
Tak nas zastała noc. Moon over Wiżajny. W taką noc cielaki stają się bardzo romantyczne…:
Odsłuchane w samochodzie „Dziesięciu murzynków” Agaty Christie. Po raz nie wiem który. Nagranie archiwalne, dla niewidomych, z 1965 roku.
Poprawność polityczna spowodowała, że w nowszych tłumaczeniach po „Murzynkach ani śladu.:
Dziesięć osób, dość dobrze osadzonych w życiu, które trafiają na odludna wysepkę zwabione niejasnym zaproszeniem. Każda w dawnej przeszłości popełniła zbrodnię, która jest nie do wyśledzenia i ukarania przez prawo. Teraz słyszą (z płyty gramofonowej) zarzuty i po kolei giną z zupełnie nieznanej ręki. Z tym, że najciekawsze są chyba te pasaże, iż po początkowych odruchach wyparcia powoli dochodzą do wniosku, iż jednak ciąży na nich wina. I nadchodzi sprawiedliwa kara. Po połowie: Christie i Dostojewski.
W Radiu M. mówi Bogdan Freytag z Poznańskiego Związku Patriotycznego, który protestuje przed siedzibą władz miasta przeciw odmowie pozwolenia na ustawienie pomnika Jezusa na placu Mickiewicza: „Nie pozwólmy, aby przeciwnicy Kościoła traktowali Polaków jak okupantów”. Boże, jak ja bym chciał zrozumieć to zdanie.
Głos internauty na Niezalezna.pl na temat aktualnej sytuacji politycznej:
„Stoimy na przeciw nieco poturbowanego ale nie rozbitego wroga.
Rycerze są zmęczeni. Posiłków z głębi kraju raczej nie będzie. Do rana wróg otrzyma jeszcze wsparcie z Niemiec i Rosji. Za jego plecami warowne zamki (media, urzędy, spółki skarbu państwa). Nawet jak wygramy tę bitwę kiedy trzeba będzie oblegać i zdobywać w krwawym trudzie. W rękach krzyżaków skarbce pełne złota z których garściami mogą czerpać. Zagranica też ich wesprze.
Co gorsza nie wiadomo jak zachowają się Tatarzy (Kukiz i jego zwolennicy). Niby byli po naszej stronie, a w każdym razie wystąpili przeciw krzyżakom. Czy nie uciekną z pola bitwy, czy nie przejdą rankiem na stronę wroga? Ich chan jest wprawdzie w namiocie zwycięzców ale nie dał się zaprosić do stołu, siedzi w kącie i milczy…”
Drugi Sienkiewicz.