W krajobrazie nieubłagany banał. Jak się widzi takie wierzby, to nic tylko słuchać Poloneza As-dur:
Do niedawna szeleściły jeszcze na wietrze suche liście kukurydzy, ale teraz…:
Trzciny płowieją z dnia na dzień coraz mocniej:
Przy drodze tablica, jakich w Polsce tysiące, obwieszcza, jakich to szlachetnych partnerów ma miasto Stęszew za granicą. Z tym, że ja za granicą nie widziałem, by miasto niemieckie, francuskie czy nawet czeskie chlubiło się, że ma za partnera Stęszew:
Internet: „Zdaniem byłego posła PiS afera madrycka to spisek. Poszkodowani posłowie do tej pory milczeli, by nie wpłynąć na finał kampanii wyborczej. Teraz jednak zamierzają zabrać głos i walczyć o swoje dobre imię”.
Czyżby prezes nasłuchał się „mediów mętnego nurtu”, nie sprawdził i w sposób krzywdzący wywalił posłów, zwanych teraz drużyną Real Madrid? To by znaczyło, że z osób, o których słyszałem tylko dwie przyjmują bez zastrzeżeń rewelacje tych wszystkich TVN-ów i Polsatów. Prezes i ja.
25 lat temu z Nowej Huty zniknął pomnik Lenina. 10 grudnia 1989 r. Został zdemontowany. Jakieś dwa lata temu Dorota zrobiła mi w Nowej Hucie awanturę, ze nie chcę jej zaprowadzić pod pomnik Lenina, który na pewno tam stoi, tylko ja się nie umiem wywiedzieć gdzie. A szukaliśmy go wówczas m.in. przy ulicach Jana Pawła czy Andersa. I nie było. Był za to bar mleczny z epoki. I od razu dwa numery. Najpierw Dorota zamówiła kawę, ale dostaliśmy nie czarną, jak się spodziewaliśmy, lecz zbożową. A po drugie – próbowała za to zapłacić kartą…
A prof. Marian Konieczny, autor pomnika, z tego co wiem, przerzucił się z czasem na postumenty Jana Pawła. Cóż, jak się przywykło przez lata stawiać na cokołach wybitnych przywódców, to trudno się tak od całkiem odzwyczaić
Na zaśnięcie Teatr Polskiego Radia: Jan Himilsbach „Moja oszałamiająca kariera”. Jak był grabarzem, to zamiast rymowanek na nagrobki zaczął pisać do gazetki ściennej. O szwindlach na cmentarzu (kradzież kwiatów z grobu na imieniny itp.). Wywalili. Jak wstąpił do Koła Młodych przy ZLP, to od razu przepił (z „kurwami lekkiego prowadzenia”) zaliczkę na garnitur i buty. I cała kariera poszła się hulać.
Aaron Parks „Invisible Cinema” (2008). Pianista, który towarzyszył trębaczowi Terence Blanchardowi. I zaczął nagrywać samodzielnie. Jazz wyważony, elegancki, fortepian lidera nie jest przesadnie eksponowany, dzieli się czasem głównie z gitarą. Pulsuje dyskretnie w tle. Wrażenie dopracowania detali, muzyki „dobrze zrobionej”: