Fotografuję słoneczniki:
I przyłapuję się, że gdzieś to już widziałem, a nie mam na myśli Van Gogha. Oczywiście „Wesele”:
„Jak te obrazki
co maluje Stanisławski
z jabłoniami i bodiakiem
we złotawym słońcu takie.”:
Że w kółko te jesienne obrazki? Albo to ja jeden mam obsesję. Jak się słynny malarz Leon Wyczółkowski (1852-1936) dopiął do jesiennego wyrywania buraków, to nie umiał się odczepić:
„Nasz Dziennik” przypomina, że w moich rodzinnych stronach rozwija się akcja „Podkarpackie Wesela bez Toastu”, co polega na wyprawianiu wesel bez częstowania kogokolwiek alkoholem. Wcale się nie dziwię: tego typu uroczystości mają w moich stronach długą tradycję. Sam byłam swego czasu na prymicjach, gdzie goście bawili się świetnie i coraz lepiej. A na stole ani jednej butelki wódki, wina czy nawet piwa.
Tylko jeden chłopczyk podszedł do skrzynki z butelkami oranżady, otworzył i przechylił. Odratowano go z trudem.
Planowany jest także Rzeszowski Marsz na Rzecz Trzeźwości. „Jest na razie jedyną tego typu inicjatywą na rzecz trzeźwości w woj. podkarpackim.” Najwyższy czas. Organizatorzy: „Wystarczy wspomnieć, że na przestrzeni ostatnich 15 lat liczba punktów sprzedaży alkoholu w stolicy Podkarpacia wzrosła pięciokrotnie z 40 do co najmniej 200.”
A jeśli chodzi o dzieci, na tego typu imprezach „przewidziane są także gry, zabawy, konkursy dla dzieci pod wspólnym hasłem >>Zabawy w Krainie Świętego Michała Archanioła<<.” To bardzo dobry pomysł. Św. Michał ma miecz, włócznię, zbroję, szyszak. Jeździ na spienionym rumaku, walczy z wężami, potworami, smokami i szatanami, które przyoblekają wyjątkowo szpetne i fantazyjne kształty. Słowem: „Władca pierścieni” to przy tym pikuś.
Na ulicy Sielskiej, obok mnie, pracownia usługowa „Farma snu”.
Jakieś 30 lat temu usłyszałem jak Sergio Mendes i jego zespół interpretują „Fool on The Hill” Beatlesów. Idealne na sjestę w upalne popołudnie. Dziś wróciło to do mnie rykoszetem. Odsłuchałem obszernego wyboru tych samb, rumb, bossanów itd. z podwójnej płyty. Wiele z nich to evergreeny. Ale zaaranżowane na jedno kopyto do tego stopnia, że trudno odróżnić jeden od drugiego.
„- Chcesz posłuchać Sergio Mendesa? – Sam jesteś mendes.” I to by było na tyle w temacie dialogów z moją żoną o muzyce: