Międzyzdroje once again. Tym razem nasze selvies.
Dorocie zrobiłem zdjęcie, gdy pozowała na molo z koniem do współczesnej, plażowej wersji „Szału uniesień” Władysława Podkowińskiego. Dla porównania załączam reprodukcję.
Dorota z kolei fotografowała panów, którzy rzeźbą sylwetki przypominają mnie. Podaję przykłady. Szczególnie zainteresował mnie drugi pan, ten z chorągiewką. Siedział bowiem na chodniku i leniwym gestem wyginał przegub ręki, w której trzymał rzeczoną chorągiewkę. Wskazywał w ten sposób kierunek na parking. I tak – zapewne – od świtu do zmierzchu. Jak to zobaczyłem, skręciło mnie z zazdrości. Dlaczego on??? Dlaczego nie ja??? Przecież ja też mam odpowiednią sylwetkę! Gdzie popełniłem błąd?! Ale los, jak zwykle, sprzysiągł się przeciwko mnie.
No, i współczesny komentarz do „zaślubin Polski z morzem” (tych generała Hallera i tych z 1945 roku).
Z tego wszystkiego w 1945 znany był tylko kartofel