Zaległości.
Mieliśmy na Roztoczu słuchać szumów nad Tanwią. Ale zrobiła się szósta, z nią zmierzch. I musiał wystarczyć szum młyna wodnego w przydrożnej karczmie w Tomaszowie Lubelskim.:
Mielec. Industrial.:
Wielkoprzemysłowej klasie robotniczej oferują tu „mały, biały domek”. Niby jak z piosenki Fogga, ale mnie to ciut przypomina koszary.:
Synagoga w Chmielniku (bardzo nowoczesne muzeum sztetł). Jedyna na świecie bima (miejsce odczytywania Tory) ze szkła.:
W Rakowie szukaliśmy domu, w którym nasi arianie (Bracia Polscy) mieli swoją Akademię, drukarnię itd. Miasteczko małe (rynek ogromny), ale jakoś nie mogliśmy znaleźć. Dorota pyta więc przechodnia o „dom arian”. „- Marian? Jaki Marian? Nie znam żadnego Mariana!” – odpowiada przytomnie miejscowy. A przecież do myślenia mogłaby mu dać nazwa knajpy, w której – wydaje się – bywał dość często.:
Szydłów nazywają „polskim Carcassonne” z powodu podobieństwa miejskich fortyfikacji.:
Samo Carcassonne odwiedza rocznie 3 miliony turystów (byłem!). Szydłów pewnie trochę mniej. A szkoda, bo są tu niezwykle klimatyczne miejsca. Miło zobaczyć, że czas płynie, a pewne rzeczy się nie zmieniają.:
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe. Mały, ale za to gustowny.:
Takiego wieczornego nieba jak nad Podkarpaciem nie ma nigdzie.: