W moim rodzinnym mieście policja niszcząco działa na rodzinę. A w Podkarpackiem rodzina to podstawa. Czytam komunikaty policyjne z ostatnich dni:
„Policja otrzymała zgłoszenie, że będący pod wpływem alkoholu rodzice opiekują się dwójką małoletnich dzieci. Maluchy mają 2 i 5 lat. Na miejsce pojechał patrol, który potwierdził informację. Dzieci zostały przekazane pod opiekę babci.
Kilka godzin później dyżurny jarosławskiej komendy otrzymał zgłoszenie o kolejnej nietrzeźwej opiekunce. Tym razem chodziło o matkę sześciolatka. Kobieta miała pół promila alkoholu w organizmie.
Kilka dni temu policja odebrała zgłoszenie od pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej o nietrzeźwej opiekunce. Informacje potwierdziły się.
Trzy- i pięciolatkiem opiekowała się babcia, która miała w organizmie 2 promile alkoholu.”
Szczególnie ta babcia mi zaimponowała.
Fronda.pl dopiero co poniewierała polską piosenkę na Eurowizji, że to „szczucie cycem”. Ale zmieniła zdanie, gdy wygrał babochłop z Austrii. Teraz pisze, że to nie fair, bo „w konkursie przegrywa fajna piosenka polska”. No tak – przy genderze to „cyc” nie taki straszny.
Zabawnie jest, kiedy internauci powołują się na cytaty z głowy. O prof. Pawłowicz: „sfiksowałyście siostry boście chłopa dawno nie miały …” Było, ale bez „siostry”.
Inny komentator w innej sprawie: „Trzeba z młodymi naprzód iść, po życie sięgać nowe a nie w uwiędłych laurów liść z uporem chronić głowę”- jak pisał A. Mickiewicz. Fajnie, tylko nie z „młodymi”, a z „żywymi”. Nie „chronić”, lecz „stroić”. I nie ten Adam, tylko akurat ten drugi. A poza tym – bardzo dobrze!
Wojciech Cejrowski radzi nie głosować w wyborach do PE – „dużo lepszą koncepcją byłoby pozostawienie Parlamentu Europejskiego komuchom, lewakom, zboczeńcom, zielonym, Ruskom, Tuskom i Millerom – niech się tam kiszą we własnym gronie i niech to świństwo wygnije od środka”. Ale popiera Marka Jurka, który do tego „świństwa” kandyduje.
W piśmie parafialnym „Żniwo” z Trzebnicy interesujące fotografie w uzupełnieniu artykułu o tym, że dom rodzinny to pierwsze miejsce, w którym formuje się przyszły kapłan. Ze zdjęć wynika, że nie tylko mały kapłan, ale i mały papież. Szkoda, że dzieciaki, które z różnych okazji przebierają się a to za małych lekarzy, a to za małych murarzy, ciągle nie przebierają się za małych papieży. Ale pismo „Żniwo” zapewne odwróci ten niekorzystny trend.