Tadeusz Białoszczyński jako Kościuszko.
Z napisów wstępnych, także po angielsku, wynika że cała szlachta popierała Konstytucję 3. Maja. Masońską?
Kościuszko przyjedzie poprowadzić chłopów, ale w imię wolności i równości obywatelskiej. Jak to było z tą równością? No i emisariusze Kościuszko obiecują w jego imieniu chłopom wolność osobistą. Przez co należy rozumieć zniesienie pańszczyzny, przywiązania do ziemi itd. Ciekawe, z czyjego to upoważnienia.
Kucie kos jak z Grottgera.
Chłopi nie umieją zrobić „w lewo zwrot”, bo nie wiedzą, która strona prawa, a która lewa.
„- Biedroń, kiedyśmy ostatni raz pili?
– Pod Dubienką, panie poruczniku”.
Kościuszko w przemówieniu powitalnym, zwraca się do tłumów per „Obywatele”. Oczywiście na wyrost. Bo obywatelami była tylko szlachta.
Dwóch poruczników zmaga się o tę samą dziewczynę.
Ksiądz od ołtarza święci szablę Kościuszki.
„- Daj, Boże, zwyciężyć lub zginąć”.
Kapłan przed wiejskim kościółkiem błogosławi kosy.
„- Chłopcy, weźcie mi te armaty! Naprzód, wiara!” – Kościuszko w sytuacji, gdy artyleria rosyjska przeważa szalę bitwy na korzyść Rosjan.
Kiedy kosynierzy ruszają do boju odzywa się melodia obertasa.
Do kosynierów: „- Wolni jesteście!” To znaczy wyjmuje sich spod władzy pańszczyzny. Ale raczej nie na długo.
Bartoszowi wtedy po raz pierwszy nadaje nazwisko „Głowacki”, bo do tej pory nosił tylko pseudonim przydomek. Trochę jak zwierze domowe.