Jeszcze wczorajsze Rokitno. Obowiązkowy papież. Obowiązkowo egzotyczny. Ten egzemplarz – z uciętymi nogami.:
Poza tym w temacie pokutno-alkoholowym chwilowy zastój.:
Można pobrać literaturę z kruchty. Tytuł pobożny, ale jak dla alkoholików to troszkę nie teges. Może zadziałać jak wyzwalacz. I to w świętym miejscu.:
Na pobliskim sklepie anty-Rokitno. I teraz zgłupiałem. Owszem, udałbym się na pielgrzymkę. Ale do Rokitna, czy raczej szlakiem, na który zaprasza to ogłoszenie?:
Dziś Pomorze. Całe oszronione. Zdjęcie tego nie odda.:
Na polnej drodze też.:
Bo udałem się z pielgrzymką do Łagiewnik (koło Reska), by zbadać stan malowideł naskalnych z XX wieku.:
Po drodze pomorski (popegeerowski) postindustrial.:
I industrial kościelny. Kombinat pobożności.:
Przystanek w stylu disco polo.:
W Świdwinie pomnik, z którego wynika, że te ziemie wyzwolili (?) Chińczycy lub Mongołowie. Tylko dlaczego w czapkach z orzełkiem?:
I ogłoszenie, z którego wynika, że na naukę nigdy nie jest za późno.:
W piśmie typu TVguide Teletydzień całostronicowa reklama środka na męskie problemy o nazwie Activmax. Zalety, instrukcje, świadectwa zadowolonych panów. Na samym końcu zapewnienie: „Ponadto Twój adres po wysyłce zostanie zniszczony i nikt nie będzie mógł Cię niepokoić”. A któż miałby klienta niepokoić? Tłumy rozbudzonych emerytek?