Kłopoty to moja specjalność

https://www.youtube.com/watch?v=PRDXfC8r0YU

 

Próba przełożenia Chandlera na polski.
Młody milioner nazywa się Bajon.  Jest też stary Bajon (Leszek Herdegen).

Marlowe (Dobrowolski): „- Przerwać picie na dwa dni? Bardzo dobry pomysł. Trzeba to opić.”

Jerzy Dobrowolski, prywatny detektyw, wynajęty, by udaremnić pewien szemrany romans. „- I ja mam zabić tę miłość?!”

„- Ten pan to jest pan Tom Bayne. – Czy pan jest ten Tom z >>Chaty wuja Toma<<?”

Zbigniew Buczkowski, jak wszędzie. Film jednak bardziej potrzebuje twarzy pospolitych niż pięknych.

Snajper nosi karabin w pojemniku na trąbkę. Zbyt klasyczne. Tu wygląda na zgrywę.

Parkingowy Himilsbach o próbie przekupstwa: „- Dwadzieścia dolarów to jest dużo, ale to jest za mało, żebym ja stracił pracę. To jest taka różnica jak stąd do tego wyjścia”.

Dobrowolski do Himilsbacha: „- Przepraszam, jeżeli pan poczuł ode mnie alkohol”. Himilsbach: „- Nie ma za co”. Obaj alkoholicy.

Dobrowolski „- Nie umiem rozmawiać na stojąco”.

Marek Frąckowiak. W „Psach”: „- Ja chcę do biura! Ja chcę, kurwa, do biura…”

„- Stary Bajon to jest taki facet, który dałby ci nawet dolara. Jak by przy sobie nie miał akurat połówki”.

„- Ktoś dzisiaj zabił Arbogasta, prywatnego detektywa. – Nie znałem go. Ale jestem wstrząśnięty”.

Kłopoty to moja specjalność, Teatr Kobra, reż. Marek Piwowski 1977

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *