Kierunek Berlin

Bujaliśmy się krótko w kierunku zachodnim. Wrażeń moc. Na bramie campingu nad jeziorem w Łagowie wisiała tablica z ostrzeżeniem, iż samochodem wjeżdża się tam na własną odpowiedzialność. Analogiczną tablicę umieszczono nad wodą. Wbrew pozorom było to ostrzeżenie bardzo istotne, ponieważ wielu biwakowiczów wchodziło na pomost (na własną odpowiedzialność) z jedną i ta samą intencją: aby spuścić w siatce do wody – celem schłodzenia – zasoby alkoholu. W dodatku: nie zapomnieć miejsca, gdzie się go ulokowało i nie pomylić z innym alkoholem, nie daj Bóg niżej procentowym:

Coś mnie tknęło i zabrałem na komputerze siedem PRL-owskich „Kobr”, tak na wszelki wypadek. Obejrzałem cztery, choć oferta „Lubuskiego Festiwalu Filmowego” w Łagowie była nadzwyczaj kusząca:

Temu przechodniowi przyznałbym (gdybym mógł) honorowe obywatelstwo Łagowa. Wywoływał on bowiem w tym sennym miasteczku niezwykłe poruszenie już od 7. rano. Przechadzał się bowiem główną ulicą (innych prawie nie ma) z włączonym na cały regulator radiomagnetofonem, który emitował w kółko jedną piosenkę. Że był to utwór: „Ja uwielbiam ją, ona atu jest i tańczy dla mnie…” nie muszę dodawać:

Już przed rokiem (zatrzymaliśmy się tu jadąc do Kostrzyna na Woodstock) fascynację budziły rzeźby współczesne rozstawione w plenerze. Od tamtego czasu nie zestarzały się ani na jotę, podobnie jak wszystkie epokowe monumenty świata. Nawet jeżeli nie zostały wykute w kamieniu jak ta instancja:

W okolicach Łagowa też było ciekawie. Dorota zrobiła mi zdjęcie przy ogłoszeniu, które – jej zdaniem – powinno mnie zainteresować:

Pewien rowerzysta, który nagle wyrósł nam przed maską, radykalnie wyśrubował moje umiejętności jako kierowcy. Nie jechał bowiem ani lewą, ani prawą stroną drogi, lecz nieustannie uprawiał styl pośredni:

Kawałek dalej, w niewielkim wiejskim kościółku byliśmy świadkiem – bez żadnej przesady – cudu. Byliśmy w tylu sanktuariach, ale podobnej sensacji nie widzieliśmy nigdzie. Oto na tablicy ogłoszeń wisiała lista wpływów finansowych, jakie parafia pozyskała od wiernych i lista wydatków – co do złotówki. Podpisane to było nie przez księdza, lecz przez świecką administrację. Była to raczej biedna wioska i księdza, który toleruje u siebie podobne ekscesy, do bardziej biednej parafii już się pewnie przenieść nie dało:

Kiedy pojechaliśmy kawałek na zachód od Łagowa, zobaczyłem pewną bramę. Odruchowo zacząłem się rozglądać za biało-czerwoną flagą, żeby ją zatknąć na szczycie tej bramy. Bo ten numer widziałem w jednym filmie. Żebym ja sobie tylko przypomniał, w jakim…

Wracając zatrzymywaliśmy się raz po raz w zupełnie przypadkowych miejscach, żeby odetchnąć w cieniu i poczytać. W jednym z lasów gościnnej ziemi lubuskiej zobaczyliśmy schody. To na pewno znak. Tylko czego? Może Marysia z Gorzowa by wiedziała?

TVN z pytaniem o XXX-lecie PRL-u. Mój Boże, rok 1974! Właśnie idę do liceum, w telewizji Gierek odznacza Breżniewa Virtuti Militari, w radiu „Za każdy uśmiech twój…” na wszystkich trzech kanałach, w czwartki „Kobra”, od święta butelka coli… Teraz mogę wypić wiadro coli na jedno pstrykniecie palcami, ale tak młody jak w 1974 to już nie będę…

Miały być protesty zagorzałych katolików poznańskich przeciw publicznemu uprawianiu jogi. A my z Dorotą wyjechaliśmy i już nie miał kto protestować. Tylko te szyderstwa w Internecie. Jeden bezbożnik piszę, że niedługo katolicy będą bronić tezy, że ziemia jest płaska, a inny złośliwiec dodaje: „Prawdziwa katoliczka też powinna być płaska…”

2 komentarze do “Kierunek Berlin

  1. Żeby tradycji stało się zadość, zatykając flagę na Bramie Brandenburskiej powiniem Pan mieć po trzy zegarki na każdej ręce. A do mieszkanek Berlina powinien się Pan zwracać per „Frau komm”.

  2. Ciężkie czasy – jak mawiał ten żołnierz radziecki, który dźwigał zegar z wieży ratuszowej w Gliwicach.
    Odniosłem wrażenie, że w Berlinie znalazłoby się sporo pań, które na widok faceta, który nosi na każdej ręce po trzy zegarki (najlepiej złote), powiedziałyby ochoczo: Komm, Herr. Ich bin fertig. An Ort und Stelle.

Skomentuj Kot Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *