Wspomnienie sprzed tygodnia. Mglisty i deszczowy wieczór, miasteczko Kęty. Wpadliśmy tu zobaczyć klasztor ojców Reformatów. Ja pamiętam tylko, że był gdzieś pod miastem. Błądzimy. Lądujemy na jakiejś peryferyjnej uliczce. Pusto, nie ma kogo zapytać o drogę. Nagle, po drugiej stronie ulicy z mgły wyłania się czarne widmo. Patrzymy: zakonnica. Ona powinna wiedzieć! Już, już do niej podchodzimy, a ona przyspiesza kroku, nerwowo rozgląda się na prawo i lewo i wchodzi do budki telefonicznej. Wykręca numer, mówi parę słów do słuchawki, rzuca ją, wychodzi i znika we mgle.
Dorota uważa, że niczego równie zajmującego nie widzieliśmy już dawno. Zrobiłem jej (Dorocie) pod tą budką zdjęcie. Udało się sfotografować tylko mgielny opar. Sama Dorota też jest zresztą eteryczna…