Jane Fonda.
W konwencji ballady z Dzikiego Zachodu.
Lee Marvin – rewolwerowiec-pijaczyna w ostatnim stadium. Ale też bohater kieszonkowych powieści. Całe kawałki z nich zna na pamięć. Głównie te, gdzie jest pochlebnie o nim.
Także Nat King Cole jako śpiewak uliczny.
Pijany pastor w pociągu poklepuje trzymaną w ręku Biblię: „- W tej księdze jest wszystko, czego potrzebuję”. Oczywiście to schowek na pistolet. Bo strój pastora to kamuflaż.
Cat ze zdumieniem patrzy na własnego ojca w trumnie. Ze zgrozą i zdumieniem dostrzega, że ojciec się uśmiecha. „- Nie było łatwo” – tłumaczy fachowiec z firmy pogrzebowej. I dodaje, że ten uśmiech to prezent od firmy.
Cat namawia grzecznych kowbojów do napadu na pociąg. Oni, że nie, bo się na tym nie znają. „- Gdyby wszyscy tak myśleli, nie byłoby postępu!”