Julian Tuwim „Utwory różne”

Julian Tuwim „Utwory różne”:

Marginalia, ale znaczące. Na pamięć umiem (ze szkoły) o Leninie w Poroninie. I „Wspomnienie” (na ochotnika).
Cytaty:

DO KELNERKI W „KOPCIUSZKU”
Kelnereczko, daj mi stolik I sztof wódki. Oto wszystko. (Nie pół czarnej melancholii Ze śmietanką towarzyską.) Smutek będzie nadzwyczajny I z zachwytu będę ryczał, Lecz na prawo „Wróbla” daj mi, A na lewo – Mortkowicza. Oprócz tego młodość moją, Tamtą młodość mi zaiwań: Wrzącą, słodką i upojną, Jak ty sama – i wasz gluhwein. Wtedy, dziewczę, przyznam z miejsca, Że „Kopciuszek” to nie knajpa, Ale bajka czarodziejska, Najpiękniejsza w świecie bajka. 2 XII 1946r.

DO JEDNEJ
Piotr miał cię za swą dziką żądzę, Jan za to, że jest piękny ciałem. Alojzy miał cię za pieniądze, Ja – zawsze cię za k…ę miałem.

NA PEWENEGO ENDEKA, CO NA MNIE SZCZEKA Nie będę się na ciebie gniewał, nie dam ci prztyczka ani klapsa… Nie powiem nawet . Pies cię jebał! Bo to mezalians byłby… Dla psa.

0 ST. P.
Jadem i pianą z pyska Pluje, parska i pryska, Pisze, że jestem rzeźnikiem, Gudłajem i bolszewikiem, Judokokiem, bakcylem, Pawianem i skamandrylem, Że sprzedaję ojczyznę, Że koślawię polszczyznę, Że znieważam, bezczeszczę 1 diabli wiedzą co jeszcze. I pomyśleć, że z tej całej Działalności wspaniałej Tego pana – więc z plwocin, Charczeń, wrzasków, wypocin, Rzygań, kopnięć i wycia, Na co stracił pół życia, Z książek, zdań i tytułów, Z recenzji, wzmianek szyderczych, Słowem, z tego całego Kramu dziennikarskiego Zostanie… jeden wierszyk, I to – mój, a nie jego. Ten właśnie wierszyk… O, sroga, Przez żydowskiego Boga Natchniona zemsto! Ot, fraszką, Paru słówek igraszką Unieśmiertelnić wroga!…

PROTEST
O tę Polskę, o ojczyznę Najboleśniej zatroskani (Bożeż Ty mój miłościwy, Co to będzie, moja pani?) Widząc ją shańbioną strasznie, Niespokojni o jej losy, Co ją tajgi wywalczyli, Sybiraki i niebiosy; I te wieszcze, te proroki, Co ją w pieśniach opiewali, I te dzieci, co we Wrześni Z tą Drzymałą, i tak dalej; I ten Śląsk, i własny dostęp, I że ciągle nas od wschodu Miazmaty zatruwają, I że gaśnie duch narodu; I że bierność, a przeważnie Elementy wywrotowe I ogólne wyuzdanie, Podkasanie dekoltowe, Że zginęła praworządność I nie słów, a czynu trzeba, (Bożeż Ty mój miłościwy! Patrz, Kościuszko, na nas z nieba!) – Z tych to względow i powodów, (Bożeż Ty mój! Moja Pani!) Uroczyście protestują Wszyscy niżej podpisani: Ładwinowicz z Czerbiechowa, Kłyś z Podwodzisk, Szurgoń z Wierpska, Z Białych Mogił Hacelkowa I z Czerwiny Kwasisierpska; Antałkowski z Dobrogajców, Cudak z Żółczki, Płańtas z Wierzbian, Dymba z Rykwi, Frynd z Murajców I Kordulec z Gornych Świerzbian, Dułdujewicz z Małgocina, Rańcuchowski z Księżych Skałek, Ksiądz Kapucha z Węgorzyna I Buchajska z Odrzygałek. (1928)

RAPORT
O film, panie ministrze, Obrazili się wachmistrze; O wiersz, panie generale, Obrazili się kaprale; O artykuł w tygodniku -Ordynansi, panie pułkowniku; 0 piosenkę, panie majorze, Żony sierżantów w Samborze; W radio była audycja: Obraziła się policja. Dalej – studenci Są do żywego dotknięci; Dalej, księża z Płockiego Dotknięci są do żywego. Następnie – związek akuszerek Ma ciężkich zarzutów szereg: Że to swawolność, frywolność, Bezczelność, moralna trucizna, Że w ten sposób ginie ojczyzna!… …A po za tym – jest w Polsce wolność.

W PORONINIE
Na małej stacji, w wiosce Poronin, Gdzie pociąg stanął przy zgrzycie szyn, Wysiadł z wagonu ojciec, a po nim Raźno na peron wyskoczył syn. Wyszli na drogę, wesoło idąc, Przez kładkę przeszli na drugi brzeg. Ojciec przystanął, spojrzał na syna, Pomyślał chwilę i tak mu rzekł: „Tu na tej ziemi, dawno już temu, Za moich młodych dziecinnych lat Chodził po świecie człowiek, któremu Nową epokę zawdzięcza świat. Wiesz o kim mówię?” „Wiem o Leninie” „Czy tutaj mieszkał? Czy tutaj śnił?” „Tak na tej ziemi, tu w Poroninie Przed żandarmami Cara się krył.” Potem umilkli i w zamyśleniu W wielkim skupieniu gdzieś dalej szli, Tą samą ścieżką po której Lenin Być może chodził za tamatych dni.

WSPOMNIENIE
Mimozami jesień się zaczyna, Złotawa, krucha i miła. To ty, to ty jesteś ta dziewczyna, Która do mnie na ulicę wychodziła. Od twoich listów pachniało w sieni, Gdym wracał zdyszany ze szkoły, A po ulicach w lekkiej jesieni Fruwały za mną jasne anioły. Mimozami zwiędłość przypomina Nieśmiertelnik żółty – październik. To ty, to ty moja jedyna, Przychodziłaś wieczorem do cukierni. Z przemodlenia, z przeomdlenia senny, W parku płakałem szeptanymi słowy. Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny, Od mimozy złotej – majowy. Ach, czułymi, przemiłymi snami Zasypiałem z nim gasnącym o poranku, W snach dawnymi bawiąc się wiosnami, Jak tą złotą, jak tą wonną wiązanką…

ZAWSZE MI SIĘ W ŻYCIU SZCZĘŚCIŁO I SZCZĘŚCI
Zawsze mi się w życiu szczęściło i szczęści, Los mi nie pożałował ni darów, ni pieszczot… …Tylko śnieg pod stopami nigdy mi nie chrzęści Ani jesienne liście nie szeleszczą. (1952)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *