W lesie chodziłem „na orientację” i dzięki temu zamiast zwyczajowych 10 km zrobiłem 15 nie bardzo wiedząc, gdzie jestem. Nawet dwupłytowy album „SBB 2012” się skończył. W dodatku skóra mi się poobcierała na udach i cały dzień chodziłem jak młody ułan, który przetarł się na końskich bokach. Wiem, że wyglądało to paradnie, ale żeby się tak śmiać z kaleki, jak Dorota śmiała się ze mnie w różnych miejscach publicznych, to już doprawdy trzeba nie mieć minimum klas…
Jak nie można chodzić, to się jedzie.
W Skwierzynie na dawnej Judenberg, klimatyczny kirkut. Na macewach religijnych symboli mało, bo tu leżą Żydzi oświeceni (haskala), tacy, co to wychowali się w Skwierzynie, ale nauki pobierali w Berlinie. I tam naczytali się Marksa. Potem im przeszło.
Na ryneczku – właśnie radio podało, że zmarł Generał – przyjazny sklepik.
W miejscowości Bledzewo, które z niewiadomych powodów jest odnotowane jako perła architektury. A przecież to żadna perła, tylko Mekka terapii dla wszystkich chromych.
Za to Gorzów Wielkopolski wciąż żyje przeszłością…