Journey of my life

Przedpołudnie było inauguracyjne i uroczyste.:

Po południu postanowiłem raz na zawsze zerwać z biernym, pasywnym stylem życia. Bo upływa ono głównie na staniu na peronie, z którego odjeżdża szynobus do Wolsztyna. Tym razem, kiedy nadjechał, zdecydowałem wsiąść.:

Tego, co zobaczyłem po drodze, nikt mi nie odbierze.:

A tym bardziej parady starych lokomotych chwilowo wycofanych ze służby na bocznicy w Wolsztynie.:

2 komentarze do “Journey of my life

  1. Ja myślę, ze to było nieuniknione, że kiedyś wsiądziesz. Budda by się pewnie powstrzymał. Lepiej pielęgnować w sobie marzenie o szynobusie niż wsiąść i się rozczarować.

  2. Nota bene, inauguracja roku akademickiego dopiero 10 października? Czyli ponieważ zaczęliśmy później, to skończymy wcześniej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *