Film reklamowany jako pierwszy naprawdę dobry kryminał od lat. A sprawców – najpierw pośrednich – poznajemy ot tak w środku historii. Reżyser po prostu nagle ich pokazuje, choć cały czas prowadzi opowieść z punktu widzenia oficerów śledczych, którzy na razie sprawcy znać nie mogą.
A sprawców właściwych poznajemy z nagrania monitoringu, które w łapkach pani oficer przynosi adwokat.
Mnóstwo głupoty i partactwa, które jako partactwo pokazane nie są. Nikt na miejscu przestępstwa nie bada śladów na ziemi. Nikt nie używa jednorazowych rękawiczek. Niby to tylko komenda powiatowa, ale przecież jakiś serial amerykański mogli przecież obejrzeć…
Broni się Jowita Budnik w wysokiej ciąży („Fargo”). Ponury pejzaż warmiński.