Jak się siedzi martwym bykiem w fotelu (bo trzeba), to zupełnie nie wiadomo, jak wygląda świat dokoła. Piszę na wszelki wypadek, gdy ktoś czasem nie napisał tego przede mną.
Powtarzam po raz kolejny: telewizja pragnie, bym komentował tylko sprawy fundamentalne. Wczoraj TVN zwróciła się w sprawie pani Daniel Watts, która miała – zawiniona lub nie – awanturę z policją. I – czy to pomoże jej w karierze? Cóż, jak to nie pomoże, to ja już nie wiem, co …
Z przemiłymi dzieciakami z sąsiedztwa w kinie. Boże, filmy oglądam codziennie, a w kinie nie byłem, nie wiem od kiedy. Tak się przestawiłem na oglądanie z komputera, że w ciemnościach szukałbym długopisu, żeby robić notatki.
W kinie (w m multipleksie na obrzeżach miasta) byłem tak dawno, że pomyliłem wyjazd i całe towarzystwo – chciało czy nie – musiało obejrzeć, jak wygląda zachód słońca w Puszczykowie.
Zaległe drobiazgi. Podczas wyjazdów spotykamy mnóstwo zespołów. Często jest to: Zespół Szkół Zawodowych, Zespół Pałacowo-Parkowy, Zespół Muzealny. W Solinie spotkaliśmy nowy zespół:
W moim rodzimym Jarosławiu dominikanie (Boże, do iluż mszy ja tam służyłem!) reklamują Matkę Boską z głównego ołtarza podobizną z tymi złotymi koronami (ze składek), o których już kilka razy pisałem. Kiedy Matka Boska przez 300 lat, a i przez 25 lat „wolnej” Polski, nosiła korony zwykłe, z mosiądzu, jakoś nie śpieszyli się z bilbordami. A teraz – proszę:
W wieczornym tle – sanktuarium. Ciekawe, ile takich numerów ono już widziało:
„Bezinteresowne piękno?” Proszę bardzo! Na frontonie kamienicy lew z Gniezna:
I łabędź z Bydgoszczy:
Chris Potter „Song For Anyone”.
Klawisze (a może skrzypce – w brzmieniu trudno to odróżnić) tworzą tło dla umiarkowanego saksofonu. Mogłoby to być tło dla jakiejś niemęczącej akcji w kinie. A w tle i gitara i solo na kontrabasie (melodyjka z westernu). Nawet flet, co przydaje pasteli. I solo na tubie. Czyni to wrażenie kompletności, dźwiękowej pełni, których brakuje zwykłym jazzowym tercetom. Nastrój, nastrój ponad wszystko!:
Sławek Jaskułke Trio (tytuł trudno odczytać)
Bardzo intensywny fortepian, mocny, rytmiczny. Razem z perkusją tworzy niemal rockową atmosferę. Saksofonowi się udziela – ostry, samodzielny, rozwibrowany, poszukujący:
Kitaro – tym razem bardzo melodyjny. Nawet za bardzo. Rdzeń utworu jednego i drugiego – nie licząc wszystkich tych pobocznych plumkań – nadawałby się na lokalny festiwal piosenki. Motywy japońskie, ale nienatrętne. Dla słuchacza japońskiego trąci to pewnie ichniejszą odmianą Cepelii, ale widza zachodniego przynajmniej nie terroryzuje. Daj poczucie obcowanie ze Wschodem z bezpiecznej odległości. Ciągle na takich płytach dobrze miewa się okaryna lub elektronika, która ją imituje. Daje złudzenie rozległych przestrzeni, kołysania, bujania w przestworzach: