Tak śpiewał jakieś 45 lat temu śp. Krzysztof. Ku mnie też jesień idzie przez park. Konkretnie: przez Wielkopolski Park Narodowy:
Kampania samorządowa. Krytykują jakiegoś włodarza z Kielc, że w swoim spocie deklaruje, iż na zabój kocha Kielecczyznę, a na ekranie nie Kieleckie, tylko jakieś szkockie wrzosowiska. Inny kocha Tatry, ale pokazuje Alpy. Ta krytyka jest zupełnie bezzasadna! Niech kandydat na burmistrza Nowego Targu czy Zakopanego pokazuje Alpy. Byle tylko dodał: Jak wybierzecie mnie, to Tatry będą wyglądać tak!
Czas mi się cofnął. Jak za dzieciństwa i młodości znów jadłem na gazecie. W ekskluzywnej galerii Malta skoczyliśmy z Dorotą w przerwie zakupów do barku – jednego z całej amfilady. Pospieszny posiłek podali nam na tacy, tacę zabrali, a talerze postawili na gazecie. Firmowej, ma się rozumieć, a nie jak w czasach mojej młodości na Trybunie Ludu czy Słowie Powszechnym:
I fajnie. Nostalgia, te sprawy… Ale ja, jako redaktor, na cover story dałbym raczej to, co figurowało na odwrotnej stronie:
A skoro już się zgadało o piśmiennictwie, to reklama pizzy z mojej skrzynki na listy. Inspiracje – niewątpliwie – filmowe:
W moim rodzinnym mieście obowiązuje zasada „zero tolerancji dla przestępców”. Najnowsze doniesienie z frontu: „15-letni mieszkaniec powiatu przeworskiego użył legitymacji szkolnej starszego kolegi, aby wejść na dyskotekę. /…/ Za takie zachowanie odpowie przed sądem”. Ma chłopak szczęście, że „czapa” jest zawieszona. Wykręci się dożywociem.
Ponadto zatrzymano kilku posiadaczy marychy i zrobiono im w domu kipisz. Pytanie: jakiego wspomagacza używał dziennikarz, który napisał o policjantach: „Znaleźli znaczną ilość środków, prawdopodobnie prekursorów służących do wytwarzania środków odurzających”.
Fakt: „Znana gwiazda tonęła…”. Słusznie – bo jest mnóstwo całkiem nieznanych gwiazd.
Maria Czubaszek, Blog niecodzienny, Prószyński i S-ka 2014:
– Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim zaszkodził.
Gdybym tam była, podejrzewam, że wzruszenie, jak mawiał niezapomniany Jonasz Kofta, nie pozwoliłoby mi ścisnąć nikogo za gardło.
MÓWI SIĘ, ŻE CZŁOWIEK ZNIESIE WSZYSTKO. Z WYJĄTKIEM JAJKA.
„Życie artysty − można przeczytać w dzisiejszym »Super Expressie« − to nie sielanka. Ciągłe trasy, wywiady, sesje fotograficzne”.
Dzisiejszy „Fakt” donosi na przykład, że Edyta Herbuś buszowała ostatnio w sklepie z zabawkami. Bo szukała prezentu dla dziecka swojej przyjaciółki. I czy to nie jest pomysł na tekst?! Może nawet na książkę? Albo serial?
„W czasach nieograniczonych możliwości − twierdzi mój ukochany Woody Allen − dobrze mieć poczucie, że ma się tylko jedną”.
… niezależnie od wszystkiego, lepiej chyba mieć ojca bogatego niż biednego. Chociażby ze względów finansowych.
Kiedyś, żeby zobaczyć wszystkie gwiazdy, trzeba było dostać silnie w głowę. Teraz wystarczy spędzić weekend przed telewizorem.
Najsztub: „Ludzie sobie wyobrażają, że żeby zrobić karierę w telewizji, to trzeba umieć coś zrobić”. Panna Jola /Rutowicz/: „Mylą się. Bo co ja naprawdę teraz robię? Nic nie robię, a media jak psy ganiają za mną i w ogóle jestem kimś. (…) Ja się naprawdę nie pcham do telewizji, to telewizja gdzieś tam chwyta mnie, gdzie tylko może. (…) Przez to szaleństwo nie mam ostatnio nawet czasu porozmawiać z moim koniem”.
Wierzę. Tylko konia, konia żal…
… Czesław Miłosz, który zapytany, co myśli o przemijaniu, powiedział, że jest zdecydowanie przeciw.
Bigamia to o jedną żonę za dużo. Monogamia, zdaniem Kuby Wojewódzkiego, to właściwie to samo.
Sergiusz Rachmaninow „Vespers” (ew. „Całonocne czuwanie”). Prawosławne nieszpory. Uderza siła tego śpiewu, zwłaszcza bas diakona. Jakoś nie słyszę tu pajacowatych celebracji dla turystów. Głosy wysokie, męskie, przemieszane z żeńskimi. To nie jest cerkiew, choć śpiew z cerkwi wywiedziony. Być może nie od rzeczy byłaby analogia z Chopinem. Dał kwintesencję polskości, bo przerabiał proste mazurki na wybitne dzieła. Rachmaninow dawał kwintesencję rosyjskości, co by o takich ekstraktach nie sądzić. I, podobno, potrzebował na napisanie „Czuwania” mniej niż dwa tygodnie.:
Gustaw Mahler „VI Symfonia”. Mahler był zdania, że jego VI Symfonię będzie w stanie zrozumieć tylko ktoś, kto zrozumiał pierwszych pięć. Cóż, ja nie „rozumiem” ani jednej, albo rozumiem wszystkie. Po swojemu. Ta jest pełna niezwykłego napięcia. Ten wstęp – jakby przeznaczenie maszerowało w podkutych butach. Podobno pisał to w czasie życiowej prosperity, ale owładnięty przeczuciem, że ona się niebawem urwie. Rzeczywiście – urwała się. Słychać.:
Z narkotyków najgorsze sa antenaty i demiurgi. Rzeczywiście nie patyczkują się w tym Jarosławiu z przestępcami. Przejeżdżających do miasta powinien witać widok ubranego na czarno faceta robiącego trumnę. To chyba było w Lemoniadowym Joe jak przedsiębiorca pogrzebowy z wszystkich brał miarę.
I w „Siedmiu wspaniałych”: „- Wszystkich staram się traktować jednakowo uprzejmie. Jako przyszłych klientów”.