Janusz Rudnicki, Człowiek na rondzie:
Kręta proza autobiograficzna.
Cytaty:
Opowiadanie na dziesięć słów: „No i wtedy mama połknęła klucze, żeby tata nie odszedł”.
Który jak dorastał, jedno miał marzenie: tato, ja bym tak chciał, żeby się w życiu w ogóle nie liczyć.
Umarł też Tutaj, pamiętasz go? Ten sierota, co chodził po mieście i krzyczał „Tutaj jestem, tutaj!”. A nikt go nie wołał ani nie szukał, biedny.
Jak człowiek podetnie sobie żyły rano, to dzień jest całkiem inny.
To niesprawiedliwe. Że w sieci nic nie ginie, a w życiu wszystko.
Podróżni mówią o sobie, konduktorzy nigdy.
Ziemia koi, kładę się na trawie, na plecach, ręce pod głową, a wokół głowy bandaż. Z oddali szczekanie psa, takie z echem, i daleki dźwięk samolotu. Dobrze jest, jest chwila, pisanie to łapanie, takich chwil właśnie.
Jan Wołek błagał wódkę, żeby pozwoliła mu pójść w końcu do domu.
Hasło promujące miasto – „Jedyne, co tu możesz dostać, to wpierdol” – trafia w pustkę, teraz nie ma nawet od kogo.
Ona czytała mi o prośbie czeskich psychiatrów: „Przyjaciele, to że podczas kwarantanny rozmawiacie ze swoimi zwierzętami, roślinami albo z wyposażeniem mieszkania, jest normalne! Z tego powodu nie musicie dzwonić. Fachowej pomocy szukajcie dopiero wtedy, kiedy zaczną wam odpowiadać”.
… z całej szkoły pamiętam tylko przerwy i ani jednej lekcji.
Nazwy ulic, placów, pomników, wszędzie szczęk oręża. Jak wybrzeże, to „Kościuszkowskie”, a jak park przy nim, to „Edwarda Rydza-Śmigłego”, a jak miejsce pamięci w nim, to „Płyta Desantu 3 Dywizji Piechoty”. A niedaleko straszący dzieci wojną pomnik „Chwała saperom”. Całe miasto jak plansza do gry Wojna Narodów. Gdy tylko rozlegnie się jakaś syrena, jakakolwiek – alarm próbny, powódź, zagrożenie skażeniami, pożar – warszawiacy, zamiast uciekać, stoją i grają w „Stój, milcz”. Bo myślą, że to na cześć jakiegoś powstania. Którego – nie wiedzą, powstanie to powstanie, no i zawsze jakaś jego rocznica.
Naprawdę, ty jesteś tak głupi, że wypchany byłbyś mądrzejszy.
Przez podwórze do tej fryzjerki więc. Siadam, zdejmuję okulary i zaczyna się. Ona mówi, że mówi. Tak mniej więcej mówi: no i wie pan, wczoraj tak, mówię, a, do domu już idę, ale mówię, a, jeszcze coś w kiosku kupię, wie pan, w tym tu na Trzech Krzyży, i tak stoję i stoję, bo kolejka mała, i mówię, a, mogłam iść do domu, ale jak tak posłuchałam ludzi trochę, co mówią, to mówię, a, dobrze, że nie poszłam…
Jaka apokalipsa, tacy jeźdźcy …
Dawno, jak to mówią, wtedy Morze Martwe było trochę tylko chore.
Proszę sobie przypomnieć, gdzie, w którym miejscu, Polki i Polacy sadowią się na ławce, prawda, że zawsze prawie mniej więcej pośrodku? A ja sobie, proszę pana, ostatnio spacerowałem po Brukseli i wie pan co? Na pewno się pan domyśla, tak, oni siadają na samym boku! Żeby ktoś inny miał komfort i mógł usiąść na drugim końcu, prawda, jakie to proste? A Polak nie, on jeb, on spada na sam środek jak niewidomy spadochroniarz. Żeby się nikt nie dosiadł. I siedzi, jak na swoim.
Ja wolę, jak pan opowiada, no bo co tu, w Kędzierzynie? Na cmentarzu więcej się dzieje niż tu w centrum, rzekłabym.
Ceny dziś takie, że lepiej w ogóle z domu nie wychodzić.
… po co tyle tych ptaków, tylko niebo zasłaniają.
Emeryt dzięki państwu, rozwodnik dzięki Bogu.
Ja ci mówiłam, sąsiadko, że poznaliśmy się na chemii, tak? Byliśmy bez włosów, ale nie mówiłam ci, że potem, gdy już z tego wyszliśmy, to udawaliśmy, że chodzimy dalej na chemię, bo on był w związku i ja też. I żeby nie wzbudzić podejrzeń, goliliśmy się na łyso, wyobrażasz to sobie? Taką miłość?
Kiedyś jebało ode mnie charyzmą, dzisiaj wódą.
Świta, wędkarze przy brzegu, jeszcze nigdy nie widziałem żadnego z książką, a ryby łapią, a ryby fosfor mają, a fosfor na pracę mózgu dobry, więc jak to jest?
Ze skweru kroki moje kieruję do Pijalni Wódki i Piwa na Nowym Świecie, zaraz przy rondzie de Gaulle’a, koło palmy. Idąc z placu Trzech Krzyży, przechodzę dwa razy przez światła – gdy mam zieloną falę, to hulaj dusza, jak czerwoną, denerwuję się, bo stać muszę, a nie siedzieć już i pić. Zdarza mi się wtedy pociągać z małpki, życie jest krótkie, jeśli zatrzymają cię czerwone, to nie trać czasu. Pijalnia czynna jest na okrągło, też bym tak chciał.
A jedyny człowiek, który cokolwiek o niej napisał, to lekarz dyżurny w karcie zgonu.