Jak rozczarowałem się w Czechach

Ten ślimak spotkany na ścieżce, nazywa się Józef. Józef Ślimak. Kiedyś czytałem nawet całą powieść, jaką o nim napisali.:

c1

Rzadko kto do mnie pisze, wiec cieszę się z każdego maila. Dziś nadszedł taki:
„Szanowni Państwo,
Kontaktuję się z Państwem w imieniu producenta nowoczesnych bidetów elektronicznych.
Zwiększenie poziomu higieny wpływa pozytywnie na produktywność, co udowadniają liczne badania naukowe. (The Healthy Workplace Project)
Czy mogę w związku z tym przesłać więcej informacji na temat naszych produktów?”

Echa „dnia czeskiego”. Tam wszystko po staremu. Na przykład bohaterowie popkultury.:

c2

Czasem mają nawet dość aktualne zdjęcia.:

c3

Inni popularni tam piosenkarze to też żadne świeżynki.:

c4

Samochody takoż. Dorota i jej rówieśnik (w wersji weselnej).:

c5

Nazwy lokali też wydają się tradycyjne. Pstryknięta z samochodu „Gospoda u Pimpama”.:

c6

Nieco więcej nowości na cokołach.:

c7

I na przystankach. Jak ten w Libercu.:

c8

A to moje największe rozczarowanie sezonu. Piwo Crny Kozel (tu reklama). Proszę sobie wyobrazić, że ma ono zaledwie 3%! Kiedy się zorientowałem, było już za późno. Jak można czymś takim ludziom zawracać głowę?!:

c9

Nie lepiej od razu przejść do rzeczy?:

c10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *