Igor Wadowski „Towarzysz Gerszon”

Igor Wadowski „Towarzysz Gerszon”:

Oparta na faktach historia komunizującego Żyda urodzonego w Siedlcach. Bez cienia sympatii dla komunizmu, wojny w Hiszpanii, ale też polskiego sztetlu.
Przykładowe cytaty:

Niezwykle gorące lato, za gorące nawet, nazbyt ozłociło pola. Niektóre wręcz spaliło na proch, w szaro-brązowy pył obróciło… W tumanach wszechobecnego kurzu, na ciemnych od słońca twarzach malowało się zmęczenie. No nie tylko. „Cholerni Żydzi…” — komuś się już wypsnęło. Ktoś za problem odpowiedzieć musiał, no najpierw, budowano atmosferę. Palący sierpień z wolna się kończył, ludność wiejska przed chwilą jeszcze zaprzątnięta kiepskimi zbiorami, już w zasadzie kończyła prace w polu. Trzeba było ją zająć, dobrą nowinę do ucha szepnąć. „Wypili krew Szymańskiego wnuka…” Pili, aż im się uszy trzęsły, poświadczyć mógł sąsiad, kuzyna sąsiada. Ten konfabulować nie zwykł, na boga, wspólnego z pijącymi przysięgał! „A potem zjedli… nie, wróć, przerobili na macę!” W mieście zrobiło się tłoczniej, przyjeżdżali handlarze, na rynku zbierali się ludzie. Nawiązywał się kontakt, zaczynały się szepty, rozmowy. „Dobra nowina” mogła roznieść się w tempie zdwojonym. Wiedza szerzyła się zatem, sensowne wnioski można było wyciągnąć. „Żydzi chcą przejąć kontrolę nad światem.”

Nieruchomy, wieczny sztetl, wieczny pył i pożoga.

— Żydostwo i ruskich trzeba stąd na zbity pysk, wyrzucić — mawiali dworkowi słuchacze Szopena. W lepszym razie zabić, co najmniej ewakuować. Szlachetni państwo wciąż szeptali, za plecami selekcję przeprowadzali. Krzywo patrząc na resztę, po cichutku knuli, czekali na wielką wojnę, rewolucję, czy chociaż kolejne, odpukać, zwycięskie powstanie. Z etosem narodowym na ustach, młodzi państwo z zadowoleniem na wódeczce hodowali szczęśliwego kołtuna…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *