Na to wszystko jeszcze tylko mgły brakowało. No to jest mgła:
Mówię do Doroty, żeby dała coś do jedzenia. A ona, że jak skończy oglądać turecką telenowelę. Przeraziłem się. Przecież tureckie telenowele nie kończą się nigdy.
Czytam, że ukazała się książka Mariusza Soleckiego „Literackie portrety żołnierzy wyklętych”. Autor pokazuje w niej kilka postaci „wyjątkowo odrażających”, jak mówi w wywiadzie. To Tadeusz Konwicki, Aleksander Ścibor-Rylski, Jerzy Andrzejewski, Witold Zalewski. Oni są winni temu, że bojowców z AK, NSZ mieliśmy za bandytów, w najlepszym razie za ludzi przegranych. Konwickiego przeczytałem wszystko, Ścibora czy Zalewskiego prawie wszystko. W tej „odrażającej” literaturze jest to jednak trochę bardziej wycieniowane.
A poza tym – czemu autor nie wspomina o Różewiczu („Do piachu”)? Jak jechać, to po całości.
Jacek Kleyff („Rozmowa”):
… Mamy już ponad pół wieku spokoju, a nawet dwadzieścia lat wolnej Polski. Natomiast laureat literackiej nagrody Nike, niejaki poeta Rymkiewicz pisze, że tak długo ten kraj nie będzie wolny, aż krwią na nowo nie spłynie, bo w 1989 roku w Polsce trzeba było zacząć od wieszania komunistów jako fundamentu nowej wolności. Mnie to pachnie wczesnym hitleryzmem, jego uczniowie zaś w pieśni masowej dodają do tego: „Ojczyznę wolną racz nam zwrócić, Panie”. Bo musi być ofiara. O co tu chodzi?
Mała dygresja, było bardzo śmiesznie, bo wpuścili na mównicę wiekowego obywatela, który mówił: „Jeste poeto. Nazywa się Stanisła Rysza Dobrowolskie. Powie wierszyk. Warszawski wróbel, grudka szara, przysiadł na tretuarze / A wiesz, miła, na Łazienkoskej już azfaldy kładom / I dlatego wstyd mie, wstyd, za tych z Radomia, z Lublina, z Ursusa…” – tu się zająkiwał i zaczynał od nowa to samo. „Jeste poeto…” – i tak dwa razy do końca. Widzę, jak się Józef Kępa, pierwszy sekretarz KW PZPR, i inne aparatczyki z kwaśnymi minami wychylają i patrzą w bok na niego, i w końcu ktoś go odciąga od mikrofonu.
Jan Dismas Zelenka „Missa Sanctissimae Trinitatis”. Na dworze Augusta II J.S.Bach odpowiadał za oprawę muzyczną nabożeństw protestanckich, a Helenka (+1745) – katolickich. Mszy skomponował sporo. Ta (1736) brzmi niespokojnie, jest pełna porywów. Muzyka burzy się i pieni. Rozmach, inwencja, poryw. Bach bywał – na moje ucho – znacznie bardziej zrównoważony:
Apocalyptica „World’s Collide” (2007). No i Apocalyptica nie gra Metalliki na czworo skrzypiec albo i nie. Samodzielna płyta. Jak zwykle ciężkie brzmienia, ale do czasu. Bo za chwilę odzywa się tu pogodna wokaliza albo solówka, która nadawałaby się na refren przeboju. Tyle, że zatopiona jest w ciężkim graniu. Zawsze mnie zdumiewało, jak łatwo ten ciężki rock adoptuje melodyjki, które dzieciaki mogłyby śpiewać w przedszkolu.
W każdym razie znawcy nazywają to „neoclassical metal” – cokolwiek to znaczy: