Z ulotki reklamowej: „Nietrzymanie moczu nie przeszkadza być sobą.”
Telewizyjny kanał z wróżbami. Telefonuje starsza pani. Chce się dowiedzieć, co stało się z jej kotką, która zniknęła. „- A jak nazywa się kotka? – Cipunia.”
W moim rodzinnym mieście kolejna głośna afera. Tym razem łapówkarska. „Inspektor wydziału komunikacji starostwa powiatowego (…) oraz klient starostwa usłyszeli zarzuty korupcyjne.” Ów urzędnik w sposób absolutnie niedopuszczalny sugerował, że może przyspieszyć procedurę rejestracji samochodu. W tej sytuacji klient zaproponował łapówkę, która została przyjęta. Wynosiła – 50 złotych. Najgorsze jednak, iż jarosławska policja zastrzega, że „sprawa jest rozwojowa”. Jak sobie pomyślę, że urzędnik mógł przyjąć nawet 150 złotych łapówki…
Jestem pełen uznania dla śląskich nalewek. Wieczór, siedzimy w motelu pod Raciborzem, Dorota coś tam sobie lokalnego nalała. Ja pasuję, bo prowadzę, a jutro prelekcja. Oglądamy z komputera „Kobrę” z 1972 roku „Umarły zbiera oklaski” według Joe Aleksa. W połowie fabuły orientuję się, kto zabił i jak to zrobił. Przypomniałem sobie, bo kiedyś to czytałem. Więc mówię Dorocie, co i jak. Ona, oczywiście, niezadowolona, że zdradzam mordercę przed końcem. Ale oglądamy. Spektakl się kończy i Dorota pyta: „- To w końcu kto zabił?” Z tego miejsca składam należny hołd śląskim nalewkom.