Rzucam w rozmowie, że nadchodzi jesień. Dorota: „- E tam! Ja to mówiłam już dwa miesiące temu.”
No, w każdym razie dzisiaj znowu ścierniska:
I „jesienne róże”. Śpiewał to, oczywiście, Fogg. Kompozytor tej melodii, Artur Gold, ma z tego tytułu tablicę pamiątkową na ścianie kamienicy przy ulicy (nomen omen) Złotej w Warszawie. Zginął w Treblince. Słowa: Włast.
Jesienne róże, róże smutne herbaciane
Jesienne róże są jak usta twe kochane
Drzewa w purpurze ostatni dają nam schron
A serca biją jak dzwon, na jeden ton.
Więc róże ze ścierniskiem w tle:
Ciągle nachodzi mnie przeświadczenie, że wszystko, co najlepsze w życiu, omija mnie. Czytam, że w Warszawie przy ul. Chłodnej otwarto klub, w którego regulaminie stoi, iż „lokal ma charakter erotyczny i dochodzi w nim do aktów seksualnych za przyzwoleniem wszystkich uczestników”. Oczywiście, informuje o tym portal ultrakatolicki Fronda.pl, bo oni nie tracą czasu na głupstwa, tylko od razu przechodzą do rzeczy. Na Chłodnej mieszkałem jakieś pół roku. Za moich czasów był tam klub (dokładnie w miejscu, gdzie w czasie okupacji była kładka z przejściem z „małego” do „dużego” getta), w którym można było od biedy posłuchać koncertu początkującego barda. Wpadałem tam po pracy, więc pod krawatem i zawsze byłem z tego powodu traktowany z szacunkiem. „Klient w krawacie jest mniej awanturujący się”. Ale kiedy tylko się wyprowadziłem, zaczęło na Chłodnej być naprawdę fajnie. I tak mam przez całe życie…
Bardzo uprzejmy jazz. „Sunrise” (2012) w wykonaniu Amit Friedman Sextet. Huśtawka melodyczna (są nawet rytmy w stylu calypso). Wszystko o tym , co przesypiamy, czyli o wschodzie słońca. Przedświt sygnalizuje szarpany bas, a blask słoneczny saksofon sopranowy samego Friedmana. Tyły brzmią pełnią, bo jest i sekcja smyczkowa. Temat za każdym razem powtórzony taką ilość razy, żeby słuchacze ledwo nadążający (jak ja), załapali, o co chodzi. A wszystko, lekkie, promienne i pogodne. Nawet wieczorem.