Remanenty ze Śląska.
Dorota uparła się, żeby zwiedzać lokalne zabytki. Co trudne, bo tam zabytkowa siedziba, wyremontowana za pieniądze unijne, stoi co dwa hektary. No, dobra – niech będzie zabytkowy młyn wodny. Poszedłem więc do młyna, ale Maryny, niestety, w nim nie było.
Z kolei w pałacu w Wojnowicach (zwiedzanie dopiero po telefonicznym lub mailowym umówieniu) jest jednocześnie Muzeum Horroru (całe pół godziny zwiedzania) i Muzeum Dawnej Wsi. A przecież czy to nie to samo?
W Raciborzu rocznicę 4. czerwca świętował, kto żyw. I biblioteka, i Biedronka. Szkoda, że Prezes akurat się rozchorował… Mógł wpaść i tu, i tu. Nie wiem, gdzie by wolał.
W Katowicach miły zwyczaj – klepsydra zwrotna. Nie tylko, że „odszedł najukochańszy…”, ale również, że miło było, iż ktoś się na pogrzeb pofatygował.