Bourvil i Louis de Funnes (u nas Wacław Kowalski i Władysław Hańcza).
Bourvil gra gamonia – uroda pszenna, kartoflano-kapuściana, Gapowaty, ospały przygłup. Wybiera się na urlop, kraksa z de Funnesem. Ten nadaktywny. Stąd pożądany kontrast. Po latach to wraca w „Kolacji dla palantów”, wcześniej w filmach z Pierrem Richardem.
De Funnes wrabia głupiego sprzedawcę w transport heroiny, złota i klejnotów ukrytych w kadilaku. Tu niebywały luksus – radiotelefon. Z tym, że gamoń wcale takim gamoniem nie jest, jak się okazuje.
De Finnes gra całym ciałem. Jak u nas Dymsza. To z czasem przestaje śmieszyć. Nadaktywny w podeszłym wieku, staruszek-wariat. To bawi dodatkowo. Jeżeli brakuje mu słów, nadrabia pantomimą. Uwielbia innych przedrzeźniać, małpować, karykaturyzować – jak uczniak. Twarz z gumy. Poza tym furiat, pasjonat.
Teksty typu: „Robię w bieliźnie. To znaczy: sprzedaję bieliznę”. „Jesteśmy załatwieni na perłowo ze szlaczkiem”.
Podróż przez Włochy – namiastka folderu. Atrakcje turystyczne wolne od turystycznej stonki. Wokół wieży w Pizie i na Placu św. Piotra po prostu pustki. Jak w filmach Allena. Finałowa sekwencja na zamku w Carcassonne.