Dziś moje święto. Jak podają media: „Światowy Dzień Praw Osób Starszych jest skierowany m.in. do osób zaniedbywanych, opuszczonych przez rodzinę, a przede wszystkim wykorzystywanych w najbliższym otoczeniu.” Ja jestem nienajmłodszy, a przede wszystkim nieludzko wykorzystywany przez Dorotę. Dziś na przykład, gdybym się nie upomniał o swoje, dostałbym tylko dwie miski bobu i talerz młodych ziemniaków – pod pretekstem, że to dla mojego zdrowia. I tak lata lecą, tylko bób się zmienia.
Zmarł Andrzej Hudziak, aktor Starego Teatru w Krakowie. Trzy Internetowe komentarze, pierwsze z brzegu:
- Szkoda ale ma wszystko z głowy – taśmy też.
- Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie…
- Szkoda chłopa lubiał wypić.
Ponieważ sam mam niewiele do powiedzenia, posłużę się dziś mądrościami Jana Żabczyca, o którym wiadomo niewiele: był aforystą i zmarł po roku 1629.
- Złodziej w komorze; żołnierz w oborze; ksiądz u młodej żony – jaki pożytek czynią, niech każdy uważy.
- Wiatr mierzać; czasu upłynionego dogonić; panieństwo odnowić – niedokazana.
- Orzech włoski; osieł leniwy; białogłowa zła – po kiju lepsze.
- Dobra myśl bez panien; muzyka bez trunku; nauka bez dostatku – małej wagi.
- Papieru do wody; pióra do ognia; księdza do żony – nie przytykaj.
Poza tym kociokwik na tle wrażeń estetycznych.
W lesie tak się zasłuchałem w tego „Negocjatora” Forsytha, że zaćmiło mnie przy zmianie szlaków i zamiast według planu poszedłem w cholerę. A dookoła stała przyroda wielkopolska jak z pocztówki. Słodka do mdłości.
No, ale jak już doszedłem do siebie, do samochodu, do domu (prysznic), to poszliśmy z Dorotą na wystawę prac prof. Jana Berdyszaka w Muzeum Narodowym. Wikipedia: „Konstatacje Berdyszaka koncentrują się wokół zagadnień przestrzeni, określanej przez niego jako byt pierwszy, ale również gęstości, ciemności, pustki, przezroczystości i potencjalności.” Po drodze w lokalnym radiu słucham rozmowy z Profesorem, który liczy sobie lat 80. Na kanwie najnowszej wystawy mówi, że „niektórych rzeczy nie byłby w stanie załatwić przez grafikę”, od której zaczynał 60 lat temu.
W Muzeum wszystko się potwierdza. Bo przez grafikę Berdyszak mógłby ruszyć np. taką sprawę (dedykowane Pendereckiemu):
Ale na pewno poprzez grafikę nie mógłby ruszyć sprawy takiej:
Także takiej:
Ani takiej (gaśnice, niestety, nie należą do instalacji, a szkoda, bo – moim zdaniem – wiele by zyskała):
A już zupełnie nie byłby w stanie ruszyć tematyki darkroomu. Bo na wystawie wchodzi się do zupełnie ciemnego pomieszczenia, w którym błyska jedynie zielony neon. Tego grafiką nie dałoby rady załatwić za cholerę. Proszę zobaczyć samemu:
Po wystawie tej wysokiej sztuki – na Stary Rynek. Ale i tu widzimy rzeczy, których przez grafikę nie można by załatwić, żeby kto nawet nie jadł i nie spał, tylko wyrażał. Bo proszę zobaczyć:
Przytłoczony ta nawałą wrażeń przysiadłem na ławce. I wtedy otrzymałem od przechodzących pań duchową pociechę: „- Na pewno pan się zastanawiał, co będzie w przyszłości. I co to w ogóle będzie…” Odpowiedziałem: „- Nic. Będzie tak samo. Albo lepiej…” I się sprawdziło dostałem bób, ale za to z młodymi ziemniaczkami.
Nie wiedziałem, że Pan lubi mangę?
Z mangi najbardziej lubię „Reksia”. A latem, oczywiście, Mungo Jerry z „In the Summertime”.
Dwie miski bobu? toż to podobno afrodyzjak
Zgadza się, afrodyzjak. Cóż, Dorota nie traci nadziei. Z tym, że w moim przypadku zadziałałyby, ewentualnie, nie dwie miski bobu, ale co najmniej dwa wiadra.