Hot Water „Elektryczny kot”. Niedawno pewien muzyk tej formacji zagadał do mnie – jako do Kota – że nagrali płytę pod takim tytułem. Słyszałem wcześniej o tej płycie same dobre rzeczy. I rzeczywiście: mocny, bardzo staranny blues rock, niestandardowe teksty. A ja? Ja nie jestem „elektryczny”. Czasem mogą być najwyżej „pod prądem”. I to o niskim woltażu. Nie te lata.