Dzień niesie post i ascezę, czyli stukanie w klawiaturę. Więc repetycja z jednego dnia (żeby trzymać jaki taki porządek) w trakcie ostatniej wycieczki. Rzeszów, galeria handlowa, reklama odzieży patriotycznej. Od razu przyłapałem się na tym, że nie noszę, niestety, majtek patriotycznych.:
Jak w Krakowie Kantor, tak w Rzeszowie Szajna.:
W Muzeum Dobranocek sami swoi, a Matołek z warkoczykami na brodzie. Znaczy – gender!:
Łańcut, sklep retro.:
A kawałek dalej Muzeum Wódek.:
W nim Dorota w trakcie degustacji. Oczywiście degustuje ostentacyjnie i złośliwie, żeby tylko mnie zrobić na złość. Bo prowadzę.:
Coś mi się zdaje, że wódka jest jedynym naszym towarem eksportowym, rozpoznawalnym za granicą jako polski.:
Bazylika w Leżajsku, po raz setny. I po raz setny olśniewają tamtejsze organy.:
I święci, którzy „mają swoje wykręty” bardziej efektowne niż gdziekolwiek.:
Jarosław. Liceum, w którym zdawałem maturę w 1978. Wtedy Szkoła Odkrywania Talentów jeszcze tam nie działała. Może by mnie kto odkrył… A tak – przepadło!:
Red. Tomasz Sakiewicz z Gazety Polskiej: „Ostatnio pojawił się nowy trend w lojalności. Znalezienie prawdziwego zdrajcy. Nieważne, że ktoś wcześniej był w TVN, rozbijał PiS albo pluł na Kaczyńskiego. Ważne, by dzisiaj udowodnił, że tak naprawdę zdrajcy to ci, co byli z nim najbliżej”.
„Prawdę mówiąc, mam problem, kiedy idę na kolejne miesięcznice smoleńskie, bo spotykam tam ludzi, których nigdy wcześniej tam nie widziałem”.