Film jak pocztówka z wakacji. W każdym razie z lepszego świata. Łatwa Polska. Dla młodych pięknych beztroskich ludzi.
Krystyna Mazurówna raczej jako wizualny okaz niż aktorka.
Jacek Fedorowicz, który naprawdę powinien się wstydzić.
Mruczą pod nosem, połykają sylaby. W co drugim zdaniu: „Słuchaj, wiesz…”; „Weź się wyluzuj, weź odstresuj”.
Ona: „wybrzydza w facetach”.
Aktorstwo jak by grali Fredrę w Częstochowie.
Nawet zastawiona płotami Świętokrzyska (budowa metra) wygląda jak z pocztówki.
Okolice Placu Grzybowskiego po rewitalizacji. Obrotowy stolik pod kopułą Bristolu.
Mieszkania – na balkonie cały zagajnik w donicach.
W tej korporacji jak PRL-owskim urzędzie – załatwia się głownie sprawy prywatne. W szpitalu zupełnie tak samo.
„Faceci są jak podatki. Tylko jeden procent się do czegoś nadaje.”
A profesor Ziomek wysoko cenił opinie Jacka Fedorowicza o poprawności językowej.
Cenimy wszystkie pochlebne opinie na wszelkie tematy. Zwłaszcza własne. Do czasu.