Z rzeczy zielonych tylko bluszcz na ścianie Lidla (zawsze, niestety, tej samej), a i to ciasno: od rynny do drzwi ewakuacyjnych.:

Za moich czasów w miejscu przy Grunwaldzkiej, gdzie stoi ten Lidl, rosły krzaczory. Mijałem je niemal codziennie przez 10 lat (1990-2000), bo obok wznosił się biurowiec, na którego najwyższym piętrze była redakcja „Wprost”. Przez okno w prawym górnym rogu (to otwarte) patrzyłem na świat dzień w dzień przez tę dekadę, kiedy byłem w najlepszej życiowej formie. Teraz przechodzę i – nic. Zero wzruszeń. Patrzę, czy w Lidlu długa kolejka do kasy.:

Skolimowski odbiera w Wenecji Lwa za całokształt. Jak krzyczę: hip, hip, hura! w  TVN. Pani redaktor prowadząca rozczuliła mnie,  bo o 9.00 rano wysłała SMS-a z nieśmiałym zapytaniem, czy później będzie mogła zadzwonić, bo nie chciałaby mnie obudzić. Odpowiedziałem, że zasadniczo nie wstaję przed 12.00, ale tym razem zrobię wyjątek.:

Pan redaktor Filip Czekała podarował mi książkę z anegdotami poznańskimi. Dziękuję!:

Jest tam też moja karykatura (?). Już pokazywałem. Dorota twierdzi, że wszystkie moje zdjęcia wyglądają jak karykatura. To jak ja muszę być przystojny w realu?!:

Pani premier Szydło w wywiadzie: „To jest potwierdzenie, że nie trzeba klęczeć na kolanach i pokornie przyjmować tego co się nam narzuca, tylko pokazywać mądre rozwiązania”. Aż boję się pomyśleć, jakie inne formy klęczenia pani premier może mieć na myśli. Mnie do głowy przychodzą same nieprzyzwoite…

Do Piotra Glińskiego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, dotarł list „w sprawie intensyfikacji dobrej zmiany w bibliotekach”. Padają w nim konkretne zalecenia i tytuły książek godnych czytania. Autorki listu utyskują, że ich zdaniem w bibliotekach można spotkać pracowników „zmanipulowanych ideologicznie, o bardzo ograniczonym umyśle, biernych, bezwzględnie stosujących się do przepisów”. A tak prosiłem Dorotę, żeby uważała, bo ją w końcu zdemaskują…! I – stało się!