Dorota Masłowska, Magiczna rana, 2024:
Najnowsza Masłowska, szeroko komentowana w prasie. Sama autorka mówi, że ten tom to nowe otwarcie. Nie widzę.
Cytaty:
Od dziecka był urodzonym magnesem na przypał. Po prostu jak szczurołap: idzie przez życie, a kłopoty dyrdają za nim rzędem oczarowane, nigdzie nie skręcając, jakby niewidzialnie grał na fujarce, a z kieszeni wypadały mu dental snacki z jesiotrem i peklowaną wołowiną z Rossmanna.
Następna stopklatka: rok później, Powązki, zima, pogrzeb dziadka. Pada deszcz ze śniegiem, organista gra „Jezu za twe wszystkie krwawe rany” czy coś tam równie pokrzepiającego w dużym przyspieszeniu, bo tam te funerale idą na fastforward, trzy na godzinę. Rodzinka prezentuje się jak ekipa reinscenizacyjna powstania styczniowego: wszystkich przyniesiono ze strychu i pobieżnie omieciono z pajęczyn. Polska Transylwania. Wystawione w rzędach stryjenki, wujowie i babki kuzyneczne wyglądają jak staksydermizowani, w dodatku niechlujnie, krzywo. Ale chyba ciągle żyją. Świadczą o tym zapach siuśków i naftaliny, krążące jak Luftwaffe nieustraszone mole odzieżowe.
Widziałam już różnych lekarzy, również takich, co jakby zazdroszczą pacjentowi, że ma kuku na muniu, i popadają na ten widok w rywalizację, chcąc udowodnić, że oj tam, oj tam, zawsze można jeszcze bardziej.