Daleko od szosy

„Jaki listopad trzeci, taki marzec się kleci”. Takie przysłowie na dziś podaje radio. No, to przynajmniej coś wiemy. Jak nie o składzie rządu na przykład, to o pogodzie w marcu. Ale zawsze…

Jeszcze z ostatniego wyjazdu. W przypałacowym parku w Rydzynie (koło Leszna) popiersie króla Stanisława Leszczyńskiego. Słusznie, że tylko popiersie. Bo reszta się spaliła, jak król bujał się na fotelu i ubranie mu się zajęło od iskry z kominka.:

s1

Najciekawiej jest zawsze w bok od głównej drogi. Gdzieś po drodze pomnik w hołdzie największym patriotom XX wieku. Na nim Piłsudski, Kaczorowski i Kaczyński (ten śp.). I zaraz rodzą się wątpliwości. Bo właściwie tylko ten Kaczorowski jest patriotą bezdyskusyjnym. Nie słyszałem, by ktoś się o niego spierał.:

s2

Gdzie indziej skręcamy z szosy za strzałką do leśnej stanicy harcerskiej. Takie miejsca budzą w Dorocie rzewne wspomnienia. Mnie od harcerstwa odrzuca jak od każdej organizacji paramilitarnej. Te wszystkie hufce, zbiórki, apele, meldunki, mundurki. No, bo zobaczmy. Niby wakacje, las, wypoczynek,  beztroska. A tu cię wita szlaban, budka strażnicza, lampa na słupie. Jak dla mnie brakuje jeszcze tylko ogrodzenia z drutu kolczastego. Oczywiście pod prądem.:

s3

W miejscowości Cielętniki (gdzieś między Częstochową a Radomskiem) władze musiały ogrodzić siatką wiekową lipę. Bowiem pielgrzymi, którzy przybywali do miejscowego sanktuarium, ogryzali ją sukcesywnie z kory wierząc, że ta w sposób cudowny pomaga na chore uzębienie. Kto nie odnotował tego faktu z należytą uwagą, niewiele rozumie ze współczesnej Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *