Radio M. W audycji „Mogę, chcę pomóc” słuchacze dzielą się nieodpłatnie z bliźnimi dobrami materialnymi. Niedawno pewna pani z Krakowa: „Chciałabym ogłosić lodówkę”. Pada pytanie o markę. „Nazywa się >>Mińsk<<”. Cóż, wiadomo, ile kosztuje pozbycie się z mieszkania starego sprzętu AGD. Zwłaszcza gdy ma z 20 lat i ciągnie tyle prądu co lodówka „Mińsk”.
Dzisiaj: „Oddam kiosk na kółkach. W dobrym stanie.”
TVN z pytaniem w kwestii świeżo opublikowanej dziesiątki najlepiej zarabiających aktorów z Hollywood. Wszystko fajnie, tyle, że najczęściej to wcale nie są aktorzy, jak np. Dwayne „The Rock” Johnson. Figury ekranowe, typy ludzkie, chciałoby się powiedzieć „symbole”, gdyby to słowo przystawało do takich bezmózgich mięśniaków.
Kupiłem komplet nowych głośników. Muzyka nie staje się od tego lepsza ani ja bardziej wrażliwy. Ale zawsze mogę powiedzieć, że „odkryłem nowe brzmienia”. Na początek zeszłoroczna płyta Chicka Corei „The Vigil”. Słucha się trudno, bo za dużo instrumentalistów, zbyt obszerny skład, za dużo improwizacji na moje biedne uszy. „Zu viel Noten, Lieber Mozart.”
Jak ten czas zapieprza… (moja oryginalna złota myśl). Niedawno fotografowałem po drodze kwiaty dzikich róż, a teraz na nich już zawiązki owoców (?). Był taki poeta młodopolski, co o krzaku dzikiej róży pisał sonety. I to całymi cyklami. Niestety, człowiek był nieszczęśliwy, bo mu się żona puszczała. I to z tym pijakiem Przybyszewskim. Ale róże, same w sobie, całkiem, całkiem:
Polskie zacofanie
W przedmowie do polskiej wersji „Malleus Maleficarum” (1614) – czyli słynnego „Młota na czarownice” – jej autor, tłumacz dzieła, Stanisław Ząbkowic, sekretarz księcia Ostrogskiego, narzeka na zacofanie panujące w naszym kraju. Ludzie tu żyją bowiem w ciemnocie: nie chcą za nic wierzyć w czary.
Książkę Springera Ząbkowic spolszczył z nadzieją na zmianę tej sytuacji.
Z: Marek K.E. Baczewski, Opowiadania krótkie, w: Twórczość 2014/6