Czasem słońce, czasem deszcz

Raz deszcz, raz grad, raz „biały puszek”. Wieje non stop. I to tak, że przestawia samochód, jak się wychynie zza ściany lasu. Czasem przywieje – jak śpiewał Gąsowski – „flotylle chmur”.:

w1

Jedna za drugą, jedna za drugą.:

w2

W tygodniku Przegląd remanenty pooscarowe. Przypominam, że w kwestii tematu żydowskiego kilka razy byliśmy blisko statuetki, ale za każdym razem się nie udało. Do teraz.:

w3

WPolityce.pl ciągle o Durczoku. Cytują Ewę Wanat, która wypowiada się o stanie umysłowym i duchowym dziennikarstwa polskiego. Czytam uważnie, bo ze dwa, trzy lata co tydzień czytałem u Ewy – jako naczelnej – felietony w TOK FM. Ewa jest bystra i nie ma złudzeń: „Ludziom opowiadają i tłumaczą świat osoby, głęboko znerwicowane, nieraz zapite, zaćpane, niemogące spać po nocach, narcystyczne, niejednokrotnie z rozwalonym życiem prywatnym. Tacy jesteśmy. I właśnie my opowiadamy reszcie społeczeństwa, jaki jest świat i jak należy z nim postępować. Chore.” Dla mnie to – niech mi Ewa wybaczy – więcej niż oczywiste. Na szczęście świat tłumaczą też osoby całkiem zdrowe psychicznie: pisarze, reżyserzy, gwiazdy rocka… Szurnięci są tylko pszczelarze i ogrodnicy.
Komentarz internauty: „JA W TO WIERZĘ DLATEGO WAM PSYCHOPACI NIE UFAM I ŻĄDAM DLA WAS PRZYMUSOWYCH TWOREK”.
Podpisuję się obiema rękami.

Z przyjemnością przeczytałem raz jeszcze „Podróże z Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego. Potrzebne mi było do jakiejś publicystyczne robótki.:

w4

Jeden z wielu fragmentów wartych odnotowania. O Indiach:
„Tak, bo zauważyłem już, że do każdego rodzaju przedmiotu i czynności przypisany jest inny człowiek i że człowiek ów czujnie pilnuje swojej roli i miejsca — na tym polega równowaga tego społeczeństwa. A więc kto inny przynosi rano herbatę, ktoś inny czyści buty, jeszcze inny pierze koszule, zupełnie inny zamiata pokój – i tak w nieskończoność. Broń Boże poprosić kogoś, kto prasuje koszulę, żeby przyszył mi do niej guzik. Oczywiście mnie, wychowanemu itd., najprościej byłoby samemu przyszyć guzik, ale wówczas popełniłbym szalony błąd, gdyż pozbawiłbym szansy na jakiś zarobek tego, kto, zwykle obarczony liczną rodziną, żyje z przyszywania guzików do koszul. Społeczeństwo to było pedantycznie, koronkowo unizanym splotem ról i przydziałów, zaszeregowań i przeznaczeń, i wymagało wielkiego doświadczenia, bystrej intuicji i wiedzy, żeby tę drobiazgowo utkaną strukturę przeniknąć i poznać”.

Lidia Zielińska, kompozytorka i pani od muzyki poznańskiej Akademii Muzycznej (pismo studenckie Aurora):
„Młodsze pokolenie zna tylko dźwięk elektroniczny. Wszędzie otaczają nas dźwięki sztuczne: nie akustyczne, a elektroniczne. I dla jednych odbiorców ta muzyka jest dziwna, dla innych zaś zupełnie naturalna, ponieważ z nią dorastali. Dla nich szokiem będzie właśnie pierwszy koncert na żywo, jeśli oczywiście kiedyś zdarzy się im w nim uczestniczyć”.
Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz słuchałem muzyki na żywo. A mam wrażenie, że słucham non stop.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *