Chorwacja. Zagrzeb. Dorota zamówiła pokój w hotelu o nazwie „Admiral”. Na jedną noc, bo my przejazdem. Byłem przekonany, że to nazwa jakiejś budy na przedmieściu, jak to zwykle z takimi nazwami i hotelami bywa. A tu – okazuje się – hotel jest przystawką do kasyna z całą jego bałkańską elegancją. Np. światło w paśmie nad łóżkiem można ustawiać w kilkunatu kolorach. Dorota pyta: „Zawsze gdy mnie całujesz, zapalasz czerwone światło. Dlaczego?” A ja mogę tylko dodać: „W życiu bym do teatru nie poszedł…”:
Po drodze na Słowacji całkiem okazały przejaw minimalizmu autostradowego.:
Odsłuchane w trasie. Czyta amatorka, zapewne w wieku panny Marple. Ale to tylko dodaje uroku.: