Zahaczyliśmy o Mosinę (15 km od Poznania). W Poznaniu, jak się chce podsumować kogoś, kto stara się być eleganckim na siłę, mówi się: „elegant z Mosiny”. No i proszę – w Mosinie stanął pomnik takiego eleganta. No i teraz jest nas dwóch…:
W samym miasteczku niewiele nowego. Do monopolowego dotarł świeży transport.:
Sklepy ogłaszają, że przed zimą rozdają kartony. Parę kartonów i można już takie M-2 wybudować. I przezimować.:
Orzeł na pomniku jakiś skapcaniały. Przysiadł na dupie, korona opadła mu na oczy…:
A w ogóle to funkcjonuje tam całe zagłębie grzebalnicze. Weźmy dom mody. Zapowiedziałem Dorocie, iż jak na moim pogrzebie pokaże się w niemodnej odzieży żałobnej, to będę ją straszył po nocy. Marsz do Mosiny!:
I stypa ma być na miejscu. Smacznie i tanio!:
Las nieopodal miasteczka. Umówmy się, że było to nasze Bali.:
Polityce.pl relacjonuje zajścia pod wiadomym teatrem we Wrocławiu: „Z tłumu w kierunku policjantów słychać było okrzyki >gestapo< i >zdrowaś Mario<„.
I dalej: „Protestujący przytoczyli słowa posłanki Beaty Kempy, która łączy się z nimi w modlitwie”.
Niestety, zdarzają się jeszcze nieżyczliwi komentatorzy: „Jest spory plus tej całej sytuacji. Te zdewociałe mordy po raz pierwszy w życiu znalazły się choć pod teatrem. Dobre i to”.