Co słonko widziało

 

Krzyżujące się losy kilkorga marginalizowanych Ślązaków w parę upalnych, lipcowych dni. Oskarżenie Polski, że zapomniała o swoich wydziedziczonych dzieciach.
W biedzie najgorsza nie jest bieda sama, lecz to, ze nie ma z niej wyjścia. Utrata pracy i bieda nie boli tak bardzo jak poczucie degradacji.

Były górnik zarabia chodząc po deptaku z ulotkami reklamowymi w stroju egzotycznego ptaka z ulotkami w łapie. Nie pachnie mu to. Popija piwo, zarywa panienki. Jak go pracodawca próbuje przywrócić do pionu, to obrywa w dziób. Krew się leje, zwolniony, ale zaraz biegnie za byłym już szefem skamle o robotę.
Zupełnie jak ów Cygan z Łodzi, który zbuntował się przed kamerami lokalnej telewizji i zrzucił z siebie reklamową dyktę z okrzykiem: „Oszukali mnie!”

Bieda sąsiaduje o krok z głupotą. Dziewczyna, której brakuje na ciuchy widzi, jak niezła laska wrzuca coś do pojemnika Pomocy Społecznej. Po zmroku wciska tam małego synka (sama nie wejdzie), by wydobył paczkę. Problem w tym, że dzieciak nie umie wyleźć.

Ludzie biedni żyją w rezerwacie (niepokojąco dużym). Pejzaż to śląskie familoki.

Biedni żerują na jeszcze biedniejszych. Chłopak, który żyje z tego, że sprzedaje z ulicznego stolika czosnek i żurek na butelki, bez oporów kradnie na wyrwę koszulkę na straganie prowadzonym przez biedaka takiego jak on.

Zanim obecny bezrobotny, a były górnik dołowy wyjmie pieniądze z bankomatu ( na koncie najczęściej nie ma nic), dwa razy się żegna.
„Co słonko widziało” Michała Rosy

Pod filmem w Internecie licznik kliknięć w „lubię to” – wynosi zero.

Co słonko widziało, reż. Michał Rosa, 2006 filmweb

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *