Che cosa?

W kinie w Lublinie – wprawdzie nie byliśmy, ale w Teatrze (Osterwy) jak najbardziej. Klasyk: „Marat/Sade”, wiadomo.:

W roli dyrektora domu wariatów Jerzy Rogalski. Jak dla mnie ciągle porucznik Jaszczuk z wiadomego serialu. No, może jeszcze z „Wesela”.:

W Lublinie zapowiadają się i inne gwiazdy. Na Drupiego chętnie bym przyjechał.:

Po drodze strasznie burzowo.:

Rawa Mazowiecka, gdzie w samym centrum upamiętniono zapewne poległego kibica.:

Lublin. Che cosa?:

Nocleg wypadł w Świdniku. Świdnik: widok ogólny.:

3 komentarze do “Che cosa?

  1. Szanowna Pani,
    owszem, jak najbardziej. Choć moja ulubiona piosenka to wersja kawałka Drupiego „Sereno e” (znaczy chyba: jest pogodnie) w wersji Karela Gotta. Śpiewał coś takiego:
    Je jaka je
    tak mi nagle
    wpadla do klina
    ani czerna, ani blondina…
    Tu wokaliza. Mam nadzieję, że usłyszę to w tzw. ostatniej drodze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *