Charles Bukowski „O pisaniu”

Charles Bukowski „O pisaniu”:

Z listów do wydawców pisanych przez całe życie. Najwięcej przeciw pseudoliteraturze. Silna świadomość tego, jak NIE pisać.
Cytaty:

Nie interesuje mnie poezja. Sam nie wiem, co mnie interesuje. Chyba brak monotonii.

Nie znoszę tej roboty, ale po raz pierwszy w życiu mam dwie pary butów (lubię się wyszykować na tor – poudawać prawdziwego miłośnika wyścigów). Od ostatnich 5 lat żyję z kobietą starszą ode mnie o 10 lat. Przyzwyczaiłem się jednak do niej i jestem zbyt zmęczony, by szukać lub zerwać.

Jeśli nie dojdę do czegoś w życiu przed sześćdziesiątką, po prostu dam sobie jeszcze 10 lat.

Poprosili, bym dołączył do zespołu redakcyjnego, co też zrobiłem. I jest to prawdziwe doświadczenie; oto czego się dowiedziałem: jest bardzo wielu pisarzy, którzy w ogóle nie umieją pisać…

Na rynku aż kipi od czasopism literackich, całej masy bezużytecznych pozycji dla tych, którzy pragną dalej obniżać loty, bez względu na to, czy są gnostykami, pedziami, czy babciami, które hodują kanarki i złote rybki.

A jeśli widzę więcej poezji w ulicach Santa Anita lub w pijaku pod bananowcem niż w zadymionej sali z ciotowatymi wierszokletami, to moja sprawa i tylko czas osądzi, która atmosfera była odpowiednia, a nie jakiś durnowaty drugorzędny wydawca martwiący się o koszty druku, usiłujący zarobić na prenumeratorach i hołubiący darczyńców.

… na tym polega sedno sprawy: nie umiem PRACOWAĆ nad wierszem. Zbyt wielu poetów pracuje zbyt świadomie nad swoimi tekstami i gdy widzimy ich twórczość w druku, wydają się mówić… spójrz tutaj, stary, spójrz tylko na ten wiersz.

Obecnie sporo takiej poezji pojawia się w chicagowskim „Poetry”. Gdy przerzucasz jego strony, są tam tylko motyle, niemal bezkrwiste motyle. Kiedy przeglądam to pismo, właściwie jestem w szoku, ponieważ tam się nic nie dzieje. I chyba tym właśnie jest ich zdaniem wiersz.

… człowiek dostrzega cały świat w swojej głowie, dopiero gdy poczuje lufę w ustach. Wszystko inne to przypuszczenia, przypuszczenia, brednie i broszurki.

Dick nigdy nie wiedział, czy mam pieniądze. Czasami go nabierałem i miałem kasę. Przeważnie jednak byłem bez grosza. W każdym razie stawiał flaszki przede mną, pakował do torby, a ja brałem je z lady i rzucałem gniewnie: „Dopisz do mojego rachunku!”. Wówczas Dick zaczynał starą śpiewkę – ale, chryste, już wisisz mi tyle i tyle, a od miesiąca nie spłaciłeś ani dolara i… I wtedy następował POKAZ SZTUKI. Flaszki miałem już w ręku. Wyszedłbym bez trudu. Stawiałem je jednak przed Dickiem, wyszarpywałem z torby i podsuwając mu, mówiłem: „Proszę, chcesz je?! Pójdę załatwiać swoje sprawy gdzie indziej!”. „Nie, nie – mówił – zabierz je. Nie ma sprawy”.

… po mniej więcej miesiącu zadzwonił w korytarzu telefon i ktoś chciał rozmawiać z Bukowskim. Tym razem usłyszałem głos kobiety: „Panie Bukowski, uważamy, że napisał pan bardzo niezwykłe opowiadanie, i przedwczoraj wieczorem dyskutowaliśmy o nim w zespole, ale uważamy, że ma ono jeden słaby punkt, i pomyśleliśmy, że powinien pan go poprawić. Chodziło o to, DLACZEGO GŁÓWNY BOHATER W OGÓLE ZACZĄŁ PIĆ”. Odparłem: „Zapomnijcie o całej sprawie i odeślijcie opowiadanie”, i odwiesiłem słuchawkę. Kiedy wróciłem do pokoju, Indianin spojrzał znad szklanki i zapytał: „Kto dzwonił?”. Powiedziałem: „Nikt”, i to była najwłaściwsza odpowiedź, jakiej mogłem udzielić.

… kiedy starannie przygotowywała wiersz, każdy po ukończeniu był przepisywany na maszynie na specjalnym papierze, a następnie wklejany do notatnika (z datą). Mógłbym skorzystać trochę na tej determinacji, ale naprawdę uważam, że wtedy nieco za bardzo czułbym się jak domokrążny sprzedawca dopasowanych biustonoszy.

Myślałem, że w świecie Sztuki i podobnych środowiskach panuje przyzwoitość. To lipa. W świecie Sztuki jest więcej zła i żmij bez skrupułów, niż znajdziemy w dowolnej firmie handlowej, ponieważ jej szef skupia się w swojej skarlałej wyobraźni tylko na zdobyciu większego domu, większego samochodu i dodatkowej dziwki, ale zazwyczaj to dążenie nie bierze się z pokręconego wnętrza, które domaga się UZNANIA DLA SIEBIE ponad wszelką przyzwoitość i uczciwość, niezależnie od tego, jak to uznanie zostało zdobyte. Właśnie dlatego niektórzy z tych wydawców są takimi cholernymi gnojkami: nie umieją tego stworzyć sami, więc próbują się związać z tymi, którzy rzeźbią w odrobinie czystego marmuru…

Jak ci chłopcy, kosmaci poeci i wierszokleci z kategorią E mogą mieć szansę, skoro piją kozie mleko, odbijają kartę zegarową, wychowują dzieci, przeprowadzają się do Glendale, głosują na Nixona, pucują swoje samochody, grzebią babcię, łykają witaminy, jak oni mogą dopiąć swego. no jak mogą dopiąć swego???? stojąc z dala od ognia?

Chcą słyszeć to, co zawsze słyszeli. Zapominają jednak, że co stulecie potrzeba 5 lub 6 dobrych ludzi, by wyrwać poezję ze stanu banalności i martwoty. Nie twierdzę, że to ja jestem jednym z nich, ale twierdzę, że z całą pewnością nie jestem jednym z pozostałych. Co sprawia, że ląduję NA ZEWNĄTRZ.

Czuję się jak wtedy, gdy byłem uczniem szkoły średniej, gdy kazali mi siedzieć w budce telefonicznej i czekać na dyrektora, nobliwie wyglądającego wała, siwowłosego, długowłosego, w binoklach, z afektowanym głosem; i on, każąc mi najpierw czekać w tej budce przez godzinę z egzemplarzem „Ladies Home Journal”, dał mi burę. Nie pamiętam już, co zbroiłem; wyglądało to na morderstwo. Parę lat później przeczytałem, dokąd wsadzili starego kutasa za sprzeniewierzenie funduszy.

Nienawidziłbym uczenia studentów pierwszego roku literatury angielskiej równie mocno jak przykręcania śrub w fabryce. Jedno i drugie jest wystarczająco wyniszczające. Kiedy już skończymy występ w tej roli, czeka na nas czas wolny, który nam pozostał. Wykorzystanie go jest wielką sztuką.

Zasłony łopoczą niczym flaga nad moim krajem, a piwa w butelce jest całkiem sporo.

Patrzę przez okno na wzgórze przecięte w połowie, a w lodówce jest 7 puszek piwa. Życie może być przyjemne.

… większość pisarzy przyprawia mnie o mdłości. ich słowa nawet nie dotykają papieru. miliardy pisarzy i ich słów, a ich słowa nawet nie dotykają papieru.

… kiedyś w Atlancie mieszkałem za dolara i 25 centów za tydzień. żyłem przez miesiąc za 8 dolarów. i pisałem wiersze na marginesach kartek brudnych gazet, które znalazłem na posadzce. bez światła, bez ogrzewania. nie wiem, co się stało z tymi gazetami.

… kiedyś powiedziałem wydawcom jakiegoś magazynu, że wszędzie, w dowolnym momencie napiszę powieść za 500 $ płatne z góry. nie znalazłem chętnych i nie znajdę.

… moje palce lubią dotykać papieru i klawiszy.

… mam prawie 47 lat, piję od 30 i niewiele mi zostało, raz po raz ląduję w szpitalu.

Los Angeles to Krzyż, a my wszyscy na nim wisimy, durne Chrystusiki.

… gdy widzę teraz długie szeregi protestujących, wiem, że ich odwaga to tylko rodzaj odwagi powszechnej do pewnego stopnia, odwagi robienia tego, co należy, w odpowiednim towarzystwie, teraz to takie łatwe.

… teraz sławni napisali kiedyś trochę dobrych rzeczy i obecnie już nie tworzą dobrej literatury, lecz paradują przywiązani do swoich nazwisk, swoich znaków firmowych, a publika i wydawcy czasopism łykają ich wypociny.

Sława + nieśmiertelność to zabawy dla innych. Jeśli idąc ulicą, nie jesteśmy rozpoznawani, to mamy szczęście. Byle maszyna była sprawna, gdy znowu siądziemy do pisania.

Głównym problemem dotychczas było to, że jest spora różnica między literaturą a życiem i że ci, którzy tworzą literaturę, nie opisują życia, a ci, którzy przeżywają życie, zostali wykluczeni z literatury.

co te kutasy MÓWIĄ swoim studentom na ZAJĘCIACH Z ANGIELSKIEGO? to musi być cholernie denerwujące… ci chłopcy z doktoratami, którzy nigdy nie byli głodni, nie zwalili się po pijaku na podłogę ani nie odkręcili gazu, bez sławy i zabawy przez 3 godziny… co oni mówią tym dzieciakom???? co MOGĄ im powiedzieć? nic.

… w rzeczywistości nie jestem aż tak szalony, jak się wydaję, i lubię spokój, pijaństwo, wyścigi konne i widok kobiecych nóg okrytych nylonem obcisłych pończoch, lubię kopać ich szczupłe kostki i spoglądać w to, co zostało z ich i mojej duszy, ich własnymi oczami…

Gapię się w sufit, słucham szmeru deszczu lub brzmienia nicości i czekam na własną śmierć. Z tego wzięły się te wiersze. W zasadzie. Jeśli jedna osoba na świecie je zrozumie, nie będę zupełnie sam.

… owszem, sprzedaję się za pośrednictwem maszyny do pisania i pędzla, do kurwy nędzy. to świetne życie – i dopiąłem swego, pisząc i malując dokładnie tak, jak chciałem. jak długo zdołam utrzymać się na powierzchni, nie wiem.

… ten człowiek traktuje mnie jak idiotę. pewnego wieczoru wypowiadałem się w programie radiowym i wtedy zadzwonił do mnie i próbował mnie poinstruować, co mam MÓWIĆ. musiałem mu powiedzieć: „posłuchaj, John, który z nas jest Bukowskim?”, ale pisarze muszą znosić ten redaktorski cyrk; to ponadczasowe, odwieczne i niewłaściwe.

… muszę pić i uprawiać hazard, żeby oderwać się od maszyny do pisania. Nie żebym nie kochał tego starego grata, gdy działa jak należy. Ale sztuka polega na tym, by wiedzieć, kiedy do niej usiąść, a kiedy trzymać się z daleka.

… teraz jednak jestem stary i brzydki i dziewczyny rzadko już do mnie wpadają, więc zostały konie i piwo. oraz czekanie na śmierć i obsługiwanie maszyny do pisania.

… w zasadzie pisarstwo to bardzo trudna sztuka i naprawdę lubię widzieć, jak płynie trochę $$$$.

Ten czek na 45 $ miał w każdym razie pokrycie i pozwolił mi dokonać paru napraw w moim ośmioletnim mercurym comecie ᾿62, żebym znowu mógł jeździć nim na gówniane wieczory poezji, na których występuję podpity i zgarniam kilka dodatkowych dolców.

W zasadzie pisarz ważny wyprzedza swoje pokolenie o 20 do 200 lat, więc dlatego głoduje, popełnia samobójstwo, dostaje obłędu i znajduje uznanie dopiero wtedy, gdy fragmenty jego twórczości zostają jakoś później, znacznie później, odnalezione w pudełku po butach lub pod materacem łóżka w burdelu.

Pierwszy proces uczenia się lub tworzenia polega na zniweczeniu wpływu nauczania.

Znaczna część działalności wydawniczej odbywa się dzięki politykom, przyjaciołom i wrodzonej głupocie. Ta niewielka ilość dobrej literatury, która jednak się ukazuje – kiedy dobry pisarz puka do drzwi dobrego wydawcy – jest na ogół dziełem przypadku lub statystyczną rzadkością.

Na pisarza patrzy się jak na gościa, który przelewa słowa na papier. Jest łatwą zdobyczą. Myśli tylko o następnym zdaniu i nie chce, by przeszkadzały mu okoliczności niepasujące do jego nastroju. To prawda, ale też nie lubi być dymany.

Według mojego wyobrażenia pisarzem jest ktoś, kto pisze. Kto siedzi przy maszynie i zapisuje słowa. Wydawałoby się, że na tym polega istota rzeczy. Nie uczyć innych, jak pisać, nie przesiadywać na seminariach, nie czytać wierszy szalejącemu tłumowi.

Ponieważ większość poetów pisze z perspektywy życia pod kloszem, to, co piszą, jest ograniczone. Wolałbym pogadać ze śmieciarzem, instalatorem lub kucharzem niż z poetą.

… zostali połknięci, strawieni, poleceni, zmolestowani, podbici i zagłaskani. Uczą, są poetami rezydentami. Noszą ładne ubrania. Są spokojni. Ale ich pisarstwo to cztery kapcie, brak zapasowego koła w bagażniku i pusty bak.

… jedynymi pisarzami, którzy dobrze piszą, są ci, którzy muszą pisać, żeby nie zwariować.

Mam teraz 70 lat, ale dopóki leje się czerwone wino i działa maszyna do pisania, wszystko gra.

Wydaje się, że pisarze piszą po to, by znano ich jako pisarzy. Nie piszą dlatego, że coś ich pcha w kierunku krawędzi.

Jeden komentarz do “Charles Bukowski „O pisaniu”

  1. W tekście pojawia się celna riposta. Ostatnio takową wypowiedział Kandydat Rafał. W kierunku Kandydata Andrzeja: „Jak Pan będzie obrażał Miasto Prezesa to to się może źle skończyć!”.
    W Poznaniu nie słyszałem o jakiejś specjalnej warstwie; nawet trudno stworzyć takie określenie, brakuje derywatów. Ale powiedzmy sobie prawdę, określenia nie ma, ale górna warstwa na pewno jest!

    Przyśnił mi się taki wierszyk:
    Warszawka i Krakówek w jednym stali domu
    Krakówek spokojny, nie wadził nikomu
    Warszawka najdziksze wymyśla swawole
    To tęcza, to rura, to relaks w oparach
    Aż się Stara Wisła cieszy
    Że lud roboczy na bulwarach
    Jak zapowiedział Prus w „Lalce”
    Rozmyślając na „Halce”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *