W radiu jakiś bystry spiker zapowiada starą piosenkę do tańca: „Hands up! Baby, hands up! Give me your hart, give me, give me…” Mówi: jedyną zaleta tej piosenki jest to, że wokalistka nie śpiewa refrenu po niemiecku.
W Radiu M. pani poseł Pawłowicz, przedstawiana jako „doktor habilitowany (!)” przypuściła w felietonie atak na celebrytów. O których powiedziała wszystko, co najgorsze: próżniacy, narcyzy, plotkarze itp. Jako przykłady: Wojewódzki i Kuźniar. Ale najgorsze, że ruski wróg stoi u bram, a te cielęta zastanawiają się, czy oddać życie za ojczyznę, czy jednak spływać za granicę. A tymczasem Konstytucja nakazuje bronić ojczyzny, czy to się takiemu Kuźniarowi podoba, czy nie. Więc tych wszystkich Wojewódzkich należałoby zmusić do obrony. Nie powiedziała tylko, jak. Ćwiczenia rezerwy? Dla Kuźniara WKU? Albo wręcz obozy resocjalizacyjne, jak w ZSRR dla tych, co się uchylali. I niech tam Natalia Siwiec z Marią Peszek i Olivierem Janiakiem zasuwają aż się nauczą. A dla pani, która jest „habilitowany” buty z cholewami i pejczyk zapewne.
Pani Pawłowicz raz po raz bywa tytułowana “profesorem”, co w Polsce jednak znaczy tylko tyle, że jest wykładowcą takiej to a takiej uczelni. A poza tą uczelnią profesorem już nie jest. Ja, od bidy, jak bym się uparł, to też byłbym takim profesorem. Ale tylko do bramy. Bo jak bym już wyszedł z bramy na Głogowską, to jestem po prostu Wiesiek.
Uważam też, że wśród profesorów jest taki sam odsetek idiotów jak w każdym innym zawodzie.
Heinrich Heine: „Hundert zwanzig Profesoren, liebe Heimat ist verloren.”
Już myślałem, że fala gender opadła, bo posłanka (poseł?) Kempa – znowu dzisiaj w Radiu M. – zamiast jeździć po miasteczkach Rzeszowszczyzny z prelekcjami o gender, wzięła się za tematykę górniczą.
Ale nie! Bo pałeczkę przejął prof. (!) Piotr Jaroszyński, który tłumaczy, że noszenie przez kobiety spodni to jest właśnie tryumf gender. Profesor jest litościwy i poucza, że jak kobieta nie ma odpowiedniej figury, to nie powinna nosić spodni, bo wtedy wszystkie mankamenty widoczne są jak na dłoni. A spódnica czy sukienka kryje mankamenty. Mówię o tym Dorocie, a ta mi tłumaczy, że po chrześcijańsku byłoby, gdy spodnie nosiły kobiety, które właśnie figury nie mają. Wtedy zamiast wabić (uwaga: VI Przykazanie!) odstraszałyby ewentualnych amatorów. A te z figurą powinny ją pokryć suknem, żeby nie kusić. Czyli wszystko odwrotnie, niż pisze pan profesor. Zgłupiałem.
Pytanie internauty: „Ciekawe czy pan Jaroszyński ma odpowiednią figurę, żeby nosić spodnie.” Że natychmiast pojawiły się pod tym pytaniem adnotacje w tonie: „Ty zboczeńcu, ty pedale!” dodawać nie muszę.
Ale temat mody został pociągnięty. Znawca Pisma przytacza cytat: „Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy, ” (1 Kor 11, 14). Hipisi, zgoda, grzesznicy. Ale na każdym obrazie, na każdej rzeźbie Jezus ma włosy długie, a nie na rekruta. I co teraz? Kto ma rację? On, malarze, Św. Paweł? Głupieję po raz drugi w ciągu jednego dnia.
Na 25-lecie „Gazety Wyborczej” Michał Karnowski pisze: „Wszystkim, którzy w minionym 25-leciu cierpieli i walczyli z groźną dla polskie wolności, niepodległości i demokracji dominacją „Wyborczej” należy się nasz hołd i nasze uznanie. Wiemy jak wielką często płacili za to cenę. Podobnie duży szacunek mam dla tych, którzy zorientowawszy się w prawdziwym charakterze GW, porzucili to środowisko.”
No, to teraz już chyba tylko pomnik: „Wszystkim, którzy cierpieli przez Gazetę Wyborczą.”
Minister kultury Bogdan Zdrojewski, oddany Kościołowi, a jakże, został poproszony o wypełnienie testu, w którym jedno z pytań brzmiało:
Proszę dokończyć zdanie: W życiu kieruję się zasadą:
– „Rób coś, kochaj kogoś, żyj poważnie i nie bądź gałganem”.
Chwalebnie. Szkoda tylko, że minister nie zająknął się iż to formuła prof. Tadeusza Kotarbińskiego, zatwardziałego materialisty. A nie np. św. Jana Pawła, czego należało oczekiwać. A poza tym – bardzo dobrze!